Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Eurodeputowani apelują o lepszą debatę publiczną przed wyborami do PE

0
Podziel się:

Skoncentrowana na sprawach krajowych debata
publiczna i brak wiedzy Polaków o Unii Europejskiej są powodem
braku wiedzy i zainteresowania Polaków wyborami do Parlamentu
Europejskiego 7 czerwca - uważają eurodeputowani, z którymi
rozmawiała PAP.

Skoncentrowana na sprawach krajowych debata publiczna i brak wiedzy Polaków o Unii Europejskiej są powodem braku wiedzy i zainteresowania Polaków wyborami do Parlamentu Europejskiego 7 czerwca - uważają eurodeputowani, z którymi rozmawiała PAP.

Z badania TNS OBOP dla Instytutu Spraw Publicznych wynika, że niemal połowa Polaków nie ma pojęcia, jak eurodeputowani trafiają do Strasburga i Brukseli. Na pytanie o to, skąd biorą się europosłowie, 52 proc. badanych odpowiedziało, że wybierają ich wszyscy Polacy. Reszta: że wybierają ich ze swego grona posłowie i senatorowie, wyznacza rząd albo prezydent. 19 proc. uczestników badania nie wie, jak to się dzieje.

Zdaniem lidera PO w PE Jacka Saryusz-Wolskiego, problemem jest debata publiczna, "której organizatorem są media", a przez 5 lat polskiej obecności w UE nie udało się przekazać Polakom koniecznej wiedzy.

"Co media robiły przez te pięć lat? Jak wyglądała polska debata publiczna? Dlaczego polska debata jest tak skoncentrowana na sprawach krajowych w sytuacji, kiedy dwie trzecie prawodawstwa pochodzi, umownie mówiąc, z Brukseli, podobnie jak jedna piąta polskiego budżetu" - pytał w rozmowie z PAP.

Podkreślił jednak pozytywny fakt, że ok. 65 proc. Polaków podziela przekonanie, że Europarlament jest ważną instytucją UE. Mimo to Saryusz-Wolski uważa, że "ktoś coś zaniedbał".

"Nie wystarczy wskazywać ręką na polityków. Stawaliśmy na głowie, żeby zainteresować pracami PE polską opinię publiczną. Na ogół nie najlepiej nam to wychodziło" - powiedział.

"Do samych wyborów niewiele można zrobić" - oceniła w rozmowie z PAP eurodeputowana Grażyna Staniszewska (PD; nie stara się o reelekcję), która także wskazała na odpowiedzialność mediów.

Jej zdaniem, "jest tu wielka rola dziennikarzy krajowych, którzy się zawsze skupiają tylko na sprawach krajowych, a na sprawach europejskich - tylko jeśli jest coś bulwersującego. Zwykły obywatel ma niewielkie pojęcie o tym, czym się zajmuje UE i czy ona rozstrzyga istotne sprawy, czy nie".

Eurodeputowana Genowefa Grabowska (CentroLewica) apelowała jednak, by nie winić mediów. Odpowiedzialnością obarczyła część klasy politycznej. Jej zdaniem, brakuje "dobrych kanałów komunikacyjnych" między polskimi eurodeputowanymi a obywatelami.

"Uważam, że my posłowie ponosimy pewną winę: nie mówimy do naszych wyborców językiem prostym, zrozumiałym. Nie komunikowaliśmy się być może tak często, jak wymagała tego praktyka" - powiedziała PAP. Zaznaczyła, że ona sama utrzymuje na bieżąco kontakt z wyborcami na Śląsku.

"Powinniśmy być obecni na dole, wśród ludzi, i tam tę wiedzę przekazywać" - apelowała, ciesząc się, że jednak ponad połowa Polaków wie, jak wybiera się eurodeputowanych. "Sądzę, że te 50 proc. pójdzie głosować w wyborach 7 czerwca" - dodała.

Eurodeputowany PiS Konrad Szymański uważa, że nikły stopień zainteresowania wyborami jest skutkiem "skomplikowanego i mętnego systemu podejmowania decyzji w UE", gdzie Europarlament musi porozumieć się co do ostatecznego kształtu legislacji z rządami państw członkowskich i Komisją Europejską. "Nie są winni ani politycy, ani tym bardziej media - powiedział PAP. - PE jest jedynym parlamentem, który nie decyduje o kształcie ustaw w 100 proc.".

W najnowszym Eurobarometrze zaledwie 13 proc. Polaków deklaruje, że prawie na pewno zagłosuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To najmniej w całej UE. 19 proc. respondentów odpowiedziało, że na pewno nie zagłosuje w wyborach (więcej tylko w Wielkiej Brytanii, bo 30 proc.). Zainteresowanie eurowyborami deklaruje zaledwie 30 proc. Polaków.

Grażyna Staniszewska tłumaczy to pogłębiającym się "zbrzydzeniem polską polityką, co rzutuje na decyzje w sprawie dużo mniej zrozumiałej polityki europejskiej".

"Mam nadzieję, że sami kandydaci znaczną tłumaczyć, jakie i jak ważne decyzje tu zapadają" - powiedziała.

Także zdaniem Genowefy Grabowskiej politycy powinni wykorzystać kampanię wyborczą do przekazania Polakom wiedzy o UE i PE. "Teraz jest najlepszy czas, żeby coś zrobić: powinniśmy się skoncentrować na mądrze zakreślonej debacie publicznej, w której poruszone będą ważne dla Polaków sprawy europejskie" - powiedziała.

Podobny apel wystosował Jacek Saryusz-Wolski, rzucając hasło: "Idź do wyborów, jeżeli chcesz wpłynąć na swój los". "Rzutem na taśmę trzeba zrobić maksymalną kampanię frekwencyjną, przesłać silny sygnał: UE, w tym Parlament Europejski, jest ważna dla Polski" - powiedział.

"Oczekiwanie, że nagle przekonamy Polaków, że PE jest kluczowy, ważny i że trzeba się nim interesować, to zbędny idealizm - uważa jednak Konrad Szymański. - Nic na siłę (...) Musi minąć trochę czasu, by świadomość była większa".

Michał Kot (PAP)

kot/ mc/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)