Komisja Europejska (KE) broni swej polityki informacyjnej w sprawie środowej awarii w słoweńskiej elektrowni atomowej w Krszku, odpierając zarzuty wywołania paniki w Europie.
Rzecznik unijnego komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa podkreślił w czwartek, że podczas niedawnej debaty w Pradze postanowiono publikować meldunki europejskiego systemu wczesnego powiadamiania i wymiany informacji o zagrożeniach radiologicznych bądź nuklearnych ECURIE (European Community Urgent Radiological Information Exchange).
"To był dobry przykład przejrzystości w przypadku incydentu atomowego" - powiedział rzecznik Piebalgsa i poinformował, że w tym roku były trzy meldunki o zajściach w europejskich elektrowniach atomowych, a w 2006 roku i 2005 roku po dwa takie meldunki. Rzecznik nie podał danych za rok 2007.
Agencja dpa podkreśla, że KE nie miała zastrzeżeń do rządu w Lublanie. "Jesteśmy bardzo zadowoleni ze sposobu, w jaki zajęły się tym słoweńskie władze" - powiedział rzecznik wskazując, że KE została poinformowana o awarii w Krszku na czas i wyczerpująco.
Rzecznik komisarza Piebalgsa zwrócił też uwagę, że już w pierwszym komunikacie KE o awarii w Krszku informowano, iż nie ucierpiało środowisko. Zarazem nie było w tym komunikacie informacji, jakoby chodziło o poważny incydent.(PAP)
az/ ap/ mhr/
3854