Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Krytyka ustępstw Niemiec wobec Francji ws. dyscypliny finansowej

0
Podziel się:

Szwedzki minister finansów wyraził we wtorek ubolewanie, że Niemcy
ustąpiły Francji w sprawie wzmocnienia dyscypliny budżetowej w UE, zgadzając się na odsunięcie
sankcji za nadmierny dług albo deficyt o pół roku. Krytyczne są też frakcje w Parlamencie
Europejskim.

Szwedzki minister finansów wyraził we wtorek ubolewanie, że Niemcy ustąpiły Francji w sprawie wzmocnienia dyscypliny budżetowej w UE, zgadzając się na odsunięcie sankcji za nadmierny dług albo deficyt o pół roku. Krytyczne są też frakcje w Parlamencie Europejskim.

"Jestem zaskoczony, że nie mieliśmy pełnego, 100-procentowego poparcia ze strony Niemiec w sprawie dyscypliny budżetowej. Moglibyśmy pójść wówczas nieco dalej" - skomentował szef szwedzkiego resortu finansów Anders Borg w Luksemburgu na marginesie spotkania ministrów finansów "27".

Dołączył do niego Fin Jyrki Katainen, który przypomniał, że Niemcy były wraz z Finlandią, Szwecją i Holandią w grupie krajów, które opowiadały się za jak najsurowszymi, automatycznymi sankcjami dla niesubordynowanych członków strefy euro. Za ich poluzowaniem była Francja, wspierana przez Włochy.

Ostatecznie na spotkaniu w Deauville we Francji prezydent Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel porozumieli się w poniedziałek, że sankcje będą nakładane po wykorzystaniu przez kraj półrocznego okresu na rozpoczęcie naprawy swoich finansów. Ich kompromis otworzył drogę do porozumienia w tej samej sprawie w Luksemburgu na spotkaniu grupy task force złożonej z ministrów finansów "27", która opracowywała ramy wzmocnienia dyscypliny finansowej i zarządzania gospodarczego w UE.

Krytyczni są szefowie frakcji PE, wytykając osłabienie proponowanych przez Komisję Europejską sankcji poprzez dodatkowy, półroczny termin. "Jesteśmy niezadowoleni z francusko-niemieckiego porozumienia w sprawie Paktu Stabilności i Wzrostu. Nie wystarczy, żeby były kary - one powinny być automatyczne, bez zgody Rady (czyli rządów UE), trzeba się trzymać propozycji KE" - powiedział lider liberałów, był premier Belgii Guy Verhofstadt.

Merkel i Sarkozy zaproponowali także, by do 2013 r. zmienić traktaty UE, wprowadzając do nich "stabilniejsze i trwalsze rozwiązania niż obecne mechanizmy walki z deficytami". Wprost ogłosili, że chodzi im o zawieszenie prawa głosu kraju, który "poważnie naruszy" zasady Unii Gospodarczo-Walutowej. Mają o tym rozmawiać przywódcy na przyszłotygodniowym szczycie w Brukseli, który określi zasady wzmocnienia dyscypliny budżetowej w UE.

"Teraz trzeba nam debaty szefów państw i rządów na temat tych sankcji politycznych. Jak przychodzi do zmiany traktatów, to jest normalne, że dyskusja ma miejsce na Radzie Europejskiej (czyli szczycie - PAP)" - powiedział w imieniu belgijskiej prezydencji minister finansów Belgii Didier Reynders.

Londyn już określił, jakie są dla niego granice ewentualnej zmiany traktatów UE. "Nie poprzemy niczego, co pociąga za sobą transfer władzy z Westmisteru (czyli brytyjskiego parlamentu) do Brukseli" - przekazał rzecznik brytyjskiego rządu. Ostrożnie o kolejnej, wymagającej jednomyślności zmianie traktatu wypowiadał się szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, podkreślając trudności, jakie wystąpiły przy ratyfikacji traktatu lizbońskiego.

Na spotkaniu grupy task force pod przewodnictwem szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya uzgodniono, że procedura nadmiernego deficytu będzie uruchamiana nie tylko, jak dotychczas, kiedy deficyt przekroczy 3 proc. PKB, ale także, gdy będzie on poniżej tego poziomu, ale będzie wykazywał niebezpieczną tendencję wzrostową, a jednocześnie dług publiczny będzie powyżej 60 proc. PKB. Ponadto procedura grozi także w przypadku, gdy sam dług przekroczy 60 proc. i nie będzie ograniczany w wystarczającym tempie (jak to dokładnie obliczyć - pozostaje do ustalenia).

Sankcje mają polegać na oprocentowanych depozytach, które przekształcane są w depozyty nieoprocentowane, aż w końcu są konfiskowane i stają się grzywnami. KE domaga się nawet 0,2 proc. PKB. Ma to następować na wniosek KE, który uważa się za przyjęty, chyba że ministrowie finansów "27" odrzucą go trudną do uzyskania kwalifikowaną większością głosów. Zdaniem Van Rompuya, ten mechanizm, choć odłożony w czasie, oznacza niemal pełny automatyzm sankcji. Sama decyzja o otwarciu procedury nadmiernego deficytu będzie podejmowana na wniosek KE przez Radę kwalifikowaną większością głosów za - jak przewiduje obecny traktat. Te sankcje finansowe mają obejmować na razie tylko kraje strefy euro, natomiast w przyszłości wszystkim krajom UE ma grozić odbieranie różnych unijnych funduszy, takich jak rolne albo strukturalne - wyliczał we wtorek unijny dyplomata. Zaznaczył, że zdaniem prawników ten sposób karania krajów nie wymaga zmiany traktatów.

W ślad za kompromisem niemiecko-francuskim ministrowie zgodzili się też na prace nad stałym antykryzysowym systemem ratowania krajów strefy euro, po tym gdy wygaśnie obecny 3-letni mechanizm, powołany po kryzysie w Grecji. Rząd w Berlinie długo był temu przeciwny, obawiając się nadmiernego obciążenia niemieckiego podatnika; ustąpił jednak pod naciskiem Francji.

Na szczycie 28-29 bm. Polska wciąż chce zabiegać o uwzględnianie - przy obliczaniu długu i deficytu publicznego - kosztów reform emerytalnych na korzyść krajów, które je przeprowadziły. Dotychczasowe propozycje KE minister finansów Jacek Rostowski uznał za niewystarczające i w Luksemburgu powiedział, że liczy na ich zmianę. Źródła dyplomatyczne podały, że w raporcie, który przedstawi Van Rompuy, będzie zapowiedź przywiązywania "specjalnej uwagi" do postulowanego przez Polskę uwzględniania kosztów OFE. Minister kilkakrotnie podkreślał wcześniej, że polski postulat dotyczący OFE jest częścią pakietu reform i od jego uwzględnienia Polska będzie uzależniać zgodę na inne elementy.

Michał Kot (PAP)

kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)