Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Polska chce, by Barroso został wskazany na szefa KE już na szczycie

0
Podziel się:

Polska chce, by Jose Barroso został wskazany na przewodniczącego nowej
Komisji Europejskiej już na czwartkowo-piątkowym szczycie UE - powiedział we wtorek w Brukseli szef
UKIE Mikołaj Dowgielewicz.

Polska chce, by Jose Barroso został wskazany na przewodniczącego nowej Komisji Europejskiej już na czwartkowo-piątkowym szczycie UE - powiedział we wtorek w Brukseli szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz.

Mniej jasne jest, czy Warszawa będzie upierać się przy tym, by Parlament Europejski zatwierdził Barroso już na swej pierwszej sesji w lipcu, kiedy głosowana będzie też kandydatura nowego przewodnczącego PE.

"Chcemy uniknąć próżni na czele Komisji Europejskiej. W czasie kryzysu, kiedy są próby podważania dorobku UE w takich dziedzinach jak rynek wewnętrzny albo konkurencja, musi być jasne, kto będzie odpowiedzialny za utworzenie nowej KE jesienią. Rozumiemy złożoność kwestii prawnych, ale potrzebujemy jasności. Jeśli nie prawnej to przynajmniej politycznej" - powieddział Dowgielewicz podczas śniadania zorganizowanego przez brukselski think tank European Policy Center (EPC).

Na szczycie Barroso powinien być wybrany przez szefów państw i rządów na drugą pięcioletnią kadencję w KE. Ale niewykluczone, że będzie to tylko wybór polityczny, a na formalną decyzję będzie musiał poczekać do jesieni. Niemcy i Francja chcą, by formalne zaprzysiężenie Barroso nastąpiło po powtórnym, najprawdopodobniej w październiku, referendum ws. Traktatu z Lizbony w Irlandii.

"Jeśli Niemcy będą nalegać, to Polska może je poprzeć, nie będziemy się tu upierać" - powiedziały PAP polskie źródła dyplomatyczne. Dla Polski priorytetem jest bowiem popracie Berlina i Paryża dla kandydatury Jerzego Buzka na przewdoniczącego PE. Warszawa - o czym mówił wielokrotnie premier Donald Tusk - chce Barroso na szefa KE, ale mniej ważna jest data samego głosowania w PE. Ostateczne stanowisko w tej sprawie polski premier - twierdzą źódła PAP - zajmie dopiero na szczycie.

Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikroski powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Luksemburgu, że na dziś wydaje mu się, iż decyzja w sprawie Barroso to będzie "decyzja polityczna".

Tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wygranych zdecydowanie przez chadecką rodzinę polityczną Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy Barroso, oficjalnie potwierdził on, że kandyduje na szefa nowej KE. Partia ta nalega, by Barroso został wybrany już na szczycie, a następnie formalnie zaprzysiężony 15 lipca podczas pierwszej sesji PE przez eurodeputowanych, czego wymaga obowiązujący obecnie Traktat z Nicei.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanlcerze Niemiec Angela Merkel (oboje z EPL) dali do zrozumienia, że wolą, by na najbliższym szczycie wybrać Barroso jedynie "politycznie", a formalny wniosek o jego zaprzysiężenie wysłać do Parlamentu Europejskiego po referendum w Irlandii. Tak, by - w przypadku pozytywnego wyniku - wybrać Barroso, jak i całą Komisję Europejską na bazie tego samego Traktatu z Lizbony.

Jak przyznają unijnie źródła dyplomatyczne, te argumenty prawne są jednak tylko przykrywką dla argumentów politycznych. "Decydując już teraz, zmniejsza się pole nacisku na Barroso, jeżeli chodzi o podział tek dla komisarzy. Stąd niektórzy wolą, by decyzję odsunąć w czasie" - powiedział dyplomata. Jest jasne, że Niemcy i Francja liczą na ważne teki w KE. Paryż dał już do zrozumienia, że chce rynek wewnętrzny lub konkurencję. Niemcy wolą z kolei poczekać z wyborem swego komisarza na własne wybory parlamentarne i uformowanie koalicji rządzącej w Berlinie.

Głosowanie ws. przewodniczącego PE odbędzie się 14 lipca, czyli ewentualnie dzień wcześniej niż w sprawie szefa KE. Zdaniem Dowgielewicza, oba głosowanie "nie mają ze sobą związku", a szanse Buzka "wyglądają bardzo dobrze" w porównaniu z włoskim kandydatem Mario Mauro.

Tymczasem polski eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski przyznał w piątek, że wybór szefa PE "zaczyna się wbrew naszej woli łączyć" z wyborem szefa Komisji Europejskiej.

Choć przewodniczący KE wybierany jest przez rządy, to zgodnie z Traktatem z Nicei musi uzyskać aprobatę większości eurodeputowanych w PE. Czyli tak jak i przewodniczący PE. Nie wystarczy, by Buzek wygrał rywalizację z Mauro we frakcji chadeckiej, bo choć chadecja wygrała wybory do PE, to nie ma tam większości. By obsadzić fotel przewodniczącego, musi zawrzeć tzw. porozumienie techniczne z inną grupą polityczną. Najczęściej mówi się o koalicji z socjalistami, tak jak w minionej kadencji, kiedy PE najpierw przez dwa i pół roku rządził socjalista (Hiszpan Josep Borrell), a potem chadek (Niemiec Hans-Gert Poettering).

Część socjalistów, w tym przewodniczący Partii Europejskich Socjalistów Poul Nyrup Rassmusen, już zapowiedziała, że nie poprze Barroso. Prowadzili przeciwko niemu kampanię wyborczą do PE, oskrażając Barroso o zbyt liberalną politykę KE oraz bierność w kryzysie finansowym i gospodarczym. Niektórzy, jak socjaliści francuscy, zaapelowali nawet o trwanie w pełnej opozycji i odrzucenie wszelkiej współpracy z chadecją. Szefowa delegacji francuskich socjalistów Prevenche Beres mówiła niedawno w rozmowie z PAP, że sprzeciwia się nawet porozumienieu technicznemu z EPL w sprawie podziału mandatu przewodniczącego PE.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ ro/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)