W Brukseli rozpoczął się w czwartek szczyt przywódców UE, na którym zgodzą się oni na wzmocnienie zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej, co ma zapobiec nowemu kryzysowi zadłużenia publicznego w UE.
Polska nie chce podziałów w UE i domaga się, by zarządzanie gospodarcze dotyczyło całej "27", wbrew francuskim naciskom na instytucjonalizację strefy euro, w tym powołanie dla niej sekretariatu generalnego. "Strefa euro nie może stać się instytucjonalnym i odrębnym klubem państw" - podkreślił premier Donald Tusk, wchodząc na obrady.
Takie samo stanowisko podziela szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. "Europa zupełnie nie potrzebuje nowych instytucji - powiedział w czwartek rano Barroso. - Obywatele europejscy interesują się meritum, a nie nowymi instytucjami czy procedurami podejmowania decyzji".
Jak czytamy w uzyskanym przez PAP w czwartek rano najnowszym projekcie wniosków ze szczytu, wzmocniona kontrola dyscypliny budżetowej ma wynikać z "traktatowych zobowiązań" wszystkich krajów członkowskich, ale "będzie brana pod uwagę szczególna sytuacja państw, które są członkami strefy euro". Czyli dotyczy to także Polski, która w przeciwieństwie do np. Wielkiej Brytanii jest zobowiązana traktatowo do przyjęcia wspólnej waluty.
Wzmocnienie zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej ma być przesłaniem dla rynków finansowych, że UE jest w stanie zapobiec kryzysowi w kolejnym, po Grecji, kraju euro. Dlatego przywódcy zgodzą się na wzmocnienie zarówno prewencyjnych jak i korekcyjnych mechanizmów Paktu Stabilności i Wzrostu, poprzez ustanowienie nowych sankcji i zachęt. Ponadto, we wzmocnionym nadzorze budżetowym, znacznie większą rolę będzie odgrywać poziom zadłużenia i jego ewolucja. Jest też zgoda na prezentowanie krajowych planów budżetowych Komisji Europejskiej wiosną każdego roku, począwszy od 2011 r.(PAP)
kot/ icz/ ro/