Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Szymański: kompromis z Joaniny to sprzedawanie Polsce Inflant

0
Podziel się:

Propozycja dodania tzw. kompromisu z Joaniny,
czyli "hamulca bezpieczeństwa" do kwestionowanego przez Polskę
systemu głosowania w Radzie UE, to sprzedawanie Polsce Inflant -
ocenił w piątek w rozmowie z PAP eurodeputowany PiS Konrad
Szymański (PiS).

Propozycja dodania tzw. kompromisu z Joaniny, czyli "hamulca bezpieczeństwa" do kwestionowanego przez Polskę systemu głosowania w Radzie UE, to sprzedawanie Polsce Inflant - ocenił w piątek w rozmowie z PAP eurodeputowany PiS Konrad Szymański (PiS).

Drugi element "oferty", czyli większa liczba eurodeputowanych, i tak Polsce się należy - dodał.

Zdaniem Szymańskiego Polska mogłaby "rozmawiać" o kompromisie z Joaniny tylko pod warunkiem jego zdecydowanej poprawy, czyli "takiego wzmocnienia, by był on realnie brany pod uwagę podczas głosowań w Radzie UE".

Szymański odniósł się w ten sposób do sugestii zgłoszonych w czwartek przez sprawozdawców PE ds. nowego traktatu - hiszpańskiego socjalistę Enrique Barona Crespo i bliskiego kanclerz Angeli Merkel niemieckiego chadeka Elmara Broka. Miałyby one przekonać Warszawę do odstąpienia na unijnym szczycie 21-22 czerwca od postulatu tzw. pierwiastkowego systemu głosowania. Eurodeputowani zaproponowali utrzymanie w nowym traktacie przyjętego w eurokonstytucji systemu podwójnej większości państw i obywateli i "szukanie dodatkowego rozwiązania wokół kompromisu z Joaniny".

"Kompromis z Joaniny już istnieje" - przypomniał Szymański, i jak dotychczas był używany tylko raz i to nieskutecznie. "To świadczy o jakości tego rozwiązania. Nie powinniśmy godzić się na rozwiązania czysto symboliczne. Jeżeli ma być inny sposób rekompensaty polskich strat, to muszą to być rekompensaty realne a nie symboliczne" - powiedział.

W systemie podwójnej większości ujętym w eurokonstytucji do całkowitego odrzucenia decyzji trzeba zgromadzić głosy co najmniej czterech państw, reprezentujących 35 proc. ludności.

Tzw. kompromis z Joaniny (lub Janiny, od miejscowości w Grecji) to taki "hamulec bezpieczeństwa", który umożliwia krajom odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej. W negocjacjach nad eurokonstytucją ustalono, że ten hamulec można będzie uruchomić, kiedy decyzje są kwestionowane przez państwa zamieszkane przez ponad 26,25 proc. unijnej ludności (dokładnie trzy czwarte z 35 proc.). Jednak ten mechanizm nie pozwala na torpedowanie decyzji w nieskończoność, a ponadto nie został zapisany w samej konstytucji, jak chciała Polska, ale w osobnej deklaracji politycznej.

Realnym wzmocnieniem kompromisu z Joaniny byłoby, zdaniem Szymańskiego, wpisanie go na stałe do traktatu i odejście od klauzuli "o rozsądnym czasie". "Aktualnie kompromis z Joaniny jedynie powstrzymuje podjęcie decyzji. Gdyby obowiązywała sztywna zasada, że z przywołaniem istotnego interesu publicznego, państwa mogą się do tego kompromisu odwołać, to wówczas warte to jest rozmowy. Byłaby to realna modyfikacja systemu głosowania" - tłumaczy.

Z niewielkim entuzjazmem Szymański odniósł się też do propozycji zwiększenia liczby polskich eurodeputowanych w PE. Baron Crespo powiedział PAP, że Polska wraz z Hiszpanią mogłyby zwiększyć reprezentacje z 50 nawet do około 60 posłów. Hiszpania miałaby nieco więcej (nawet 64), gdyż, jak podkreślił hiszpański socjalista, jej przewaga liczebna nad Polską zwiększyła się od czasu szczytu w Nicei do 6 mln.

"Polsce i tak należy się zwiększenie liczby posłów, bo mamy nieproporcjonalnie mało eurodeputowanych, w porównaniu choćby z takimi krajami jak Czechy czy Węgry" - powiedział. "Liczba posłów tak czy inaczej musi być rozstrzygnięta na polską korzyść, bez względu na to jak potoczą się dyskusje na temat głosów w Radzie" - zapewnia.

Na unijnym szczycie w Nicei w 2000 roku, Hiszpanii i Polsce przyznano po 50 europosłów (i w okresie przejściowym po 54 w związku z opóźnionym w stosunku do nowej dziesiątki przyjęciem Rumunii i Bułgarii), Francji czy Włochom - po 76, a Niemcom aż 99.

Zgodnie z eurokonstytucją, przed nowymi wyborami w 2009 roku PE ma przedstawić nowy podział przypadających każdemu krajowi miejsc. Sama konstytucja ograniczała się do ustalenia, że liczba wszystkich posłów nie może przekroczyć 750, w tym najmniejsze kraje muszą mieć minimum 6 posłów, a największe maksymalnie 96.

Na szczycie w czerwcu przywódcy państw UE mają przyjąć mandat, w którym określą dokładnie, które fragmenty obecnego tekstu eurokonstytucji zostaną zmienione podczas negocjacji w ramach tzw. Konferencji Międzyrządowej, która do końca 2007 roku ma opracować nowy dokument.

Premier Jarosław Kaczyński zapowiedział niedawno, że Polska "jest gotowa umierać za pierwiastek" i nie zaakceptuje nowego traktatu, jeśli nie zostanie zmieniony system podejmowania decyzji w Radzie (ministrów) UE. Warszawa proponuje, by przyjęty w eurokonstytucji system podwójnej większości państw i obywateli zastąpić tzw. systemem pierwiastkowym, który wzmacnia małe i średnie kraje, a osłabia największe - jak Niemcy.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)