Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE w poszukiwaniu zgodnej odpowiedzi na wydarzenia w Syrii

0
Podziel się:

Wojna w Syrii będzie dominującym tematem nieformalnej narady szefów
dyplomacji UE w piątek i sobotę w Wilnie. Na spotkaniu, na które zaproszono sekretarza stanu USA
Johna Kerry'ego, kraje Unii spróbują znaleźć wspólną odpowiedź na atak chemiczny w Syrii.

Wojna w Syrii będzie dominującym tematem nieformalnej narady szefów dyplomacji UE w piątek i sobotę w Wilnie. Na spotkaniu, na które zaproszono sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, kraje Unii spróbują znaleźć wspólną odpowiedź na atak chemiczny w Syrii.

Kerry ma dołączyć do 28 europejskich ministrów w sobotę przed południem i zapewne poinformuje ich o amerykańskich planach wobec Syrii oraz będących w posiadaniu USA dowodach na to, że to reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada użył 21 sierpnia broni chemicznej przeciwko rebeliantom i ludności cywilnej; w ataku na przedmieściach Damaszku zginęło około 1400 osób.

Zaproszenie Kerry'ego "pokazuje, że jak przychodzi co do czego, to Zachód naradza się, działa i decyduje wspólnie" - ocenił w środę szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

Kraje UE są jednak podzielone w ocenach, jak wspólnota międzynarodowa powinna zareagować na użycie broni chemicznej w Syrii. Francja najmocniej opowiada się za ograniczoną interwencją zbrojną przeciwko reżimowi Asada. Zwolennikiem akcji zbrojnej jest także brytyjski premier David Cameron, ale w zeszłym tygodniu przeciwko niej wypowiedziała się Izba Gmin. Niemcy powtarzają, że użycie broni chemicznej nie może pozostać bez konsekwencji, ale wykluczają udział swoich żołnierzy w interwencji bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Większość państw, w tym Polska, jest ostrożniejsza i woli poczekać na raport inspektorów ONZ ds. broni chemicznej, którzy przeprowadzili dochodzenie na miejscu ataku gazowego.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że Polska nie weźmie udziału w ewentualnej akcji zbrojnej w Syrii. Przyznał, że nie podziela wiary ani entuzjazmu tych, którzy sądzą, iż taka interwencja przyniesie właściwe efekty czy skutki, jakimi byłoby powstrzymanie fali zbrodni na terenie tego kraju.

Zdaniem ministra Sikorskiego to, że prezydent USA Barack Obama zwrócił się do Kongresu przed podjęciem ostatecznej decyzji o uderzeniu na cele syryjskiego reżimu, "daje wszystkim trochę więcej czasu na pochylenie się nad materiałem dowodowym". "Daje też szansę na opublikowanie raportu inspektorów ONZ oraz na ewolucję stanowisk politycznych" - powiedział Sikorski. Jego zdaniem są pierwsze sygnały, że swoje stanowisko może zmienić sprzyjająca dotąd reżimowi Asada Rosja. Zdaniem polskiego ministra Rosja mogłaby pomóc w rozwiązaniu konfliktu, biorąc na siebie odpowiedzialność za zabezpieczenie arsenału broni chemicznej w Syrii.

Za tym, aby poczekać na raport ekspertów ONZ, oraz by "wciągnąć Rosję na pokład", opowiedział się też szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders. "Próbujemy przekonywać wielu naszych partnerów, jak ważna jest wymiana informacji o dowodach, że to reżim Baszara el-Asada użył broni chemicznej" - powiedział w środę Reynders. Konsekwentnie za rozwiązaniem dyplomatycznym dla Syrii opowiada się szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

Według litewskiej prezydencji UE tematem nieformalnej narady ministrów w Wilnie będą też problemy we wschodnim sąsiedztwie Unii przed planowanym na listopad szczytem Partnerstwa Wschodniego. Oczekuje się, że ministrowie rozmawiać będą o rosyjskich próbach zniechęcenia Ukrainy, Gruzji, Mołdawii i Armenii do zbliżenia z Unią. W sierpniu Moskwa tymczasowo zaostrzyła kontrole celne na granicy ukraińsko-rosyjskiej i zagroziła podjęciem kroków protekcyjnych wobec Ukrainy, jeśli kraj ten podpisze w listopadzie umowę stowarzyszeniową z UE. We wtorek Armenia, która na szczycie Partnerstwa Wschodniego miała parafować umowę stowarzyszeniową z Unią, nieoczekiwanie ogłosiła, że przystąpi do tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan Unii Celnej.

Spotkanie szefów dyplomacji w Wilnie poprzedzi nieformalna narada ministrów obrony, którzy w czwartek i piątek mają dyskutować o rozwijaniu wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony. "Unia musi w większym stopniu przejąć odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo" - napisała Ashton w dokumencie, przygotowanym na wileńskie spotkanie. Jej zdaniem UE musi być w stanie "podejmować zdecydowane działania" dla zapewnienia bezpieczeństwa, wliczając w to "bezpośrednie interwencje" w swoim sąsiedztwie. Zdaniem Ashton w realizacji tych celów pomoże współpraca sektorów obronnych w krajach UE. Przyszłość wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony ma być tematem szczytu przywódców państw UE w grudniu.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)

awi/ akl/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)