Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ukazała się autobiografia Olega Zakirova

0
Podziel się:

Rosyjskie władze, jeżeli rzeczywiście dążą do wyjaśnienia sprawy Katynia,
powinny wznowić zawieszone w 2004 roku śledztwo w tej sprawie - uważa Oleg Zakirov, były
funkcjonariusz KGB, który na własną rękę prowadził śledztwo w sprawie mordu z 1940 roku. Właśnie
ukazała się jego książka pt. "Obcy element".

Rosyjskie władze, jeżeli rzeczywiście dążą do wyjaśnienia sprawy Katynia, powinny wznowić zawieszone w 2004 roku śledztwo w tej sprawie - uważa Oleg Zakirov, były funkcjonariusz KGB, który na własną rękę prowadził śledztwo w sprawie mordu z 1940 roku. Właśnie ukazała się jego książka pt. "Obcy element".

Książka Olega Zakirova to autobiografia, w której przedstawia on swoją drogę od dobrze zapowiadającego się oficera KGB po prześladowanego przez dawnych kolegów człowieka, który uparcie usiłuje dociec prawdy na temat mordu na polskich oficerach dokonanego przez NKWD w 1940 roku.

Zakirov urodził się w 1952 roku w uzbeckim mieście Andiżan. Jego ojciec był Uzbekiem, matka - Rosjanką. Dopiero po wielu latach, przed śmiercią, ojciec wyznał Zakirovowi, że jego dziadek i inni członkowie rodziny zostali zamordowani w latach 30. podczas Wielkiego Terroru. Oleg ukończył studia prawnicze, po których zdecydował się wstąpić do KGB.

"W całej swojej naiwności myślałem, że da mi to większe możliwości walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną. Urodziłem i się i wyrosłem w komunizmie, skąd w ogóle mogłem coś wiedzieć o KGB? Jako młody chłopak marzyłem o tym, żeby walczyć po stronie sił dobra, być śledczym czy kimś w tym rodzaju. W KGB szybko się rozczarowałem. Okazało się, że KGB jest ściśle podporządkowane partii i to partia pokazuje: tego złodzieja ścigajcie, a tego zostawcie w spokoju. Zaczęły się moje kłopoty ze zwierzchnikami" - opowiadał Zakirov podczas piątkowej konferencji prasowej.

Zwierzchnicy Zakirova szybko zorientowali się, że jego działalność może im przynieść kłopoty i wysłali go na dwa lata na wojnę w Afganistanie. "Walczyłem tam z diedowszczyzną, czyli radziecką falą. Starsi koledzy odbijali młodym nerki ciężkimi butami żołnierskimi, kaleczyli ich" - opowiadał Zakirov. Zanim dowódcy jednostki, gdzie pracował, doszli do wniosku, że jego działania niszczą ich dobry wizerunek i odesłali go z frontu, Zakirov dokładnie przyjrzał się radzieckiemu sposobowi prowadzenia wojny.

"To było potworne. Często zdarzało się, że na skutek błędów w pomiarach bombardowano wioski z cywilami, nikt za to nie ponosił odpowiedzialności. Nie dbano o żołnierzy, wielu całkowicie niepotrzebnie ginęło w źle zaplanowanych akcjach. Kwatermistrzowie kradli, narkomania nawet wśród wyższych oficerów była powszechna. Nasz żołnierz wzięty do niewoli przez Afgańczyków nie mógł liczyć na naszą pomoc. Obowiązywała instrukcja, że ci, którzy dali wziąć się żywcem do niewoli, zdradzili ojczyznę; zdarzało się, że rosyjscy żołnierze po uwolnieniu byli rozstrzeliwani przez naszych" - mówił Zakirov. Jak twierdzi, właśnie w Afganistanie załamała się w nim wiara w dobre intencje komunistycznych władz.

Do smoleńskiego KGB Zakirov został skierowany w 1988 roku przez przełożonych w nadziei, że tam będzie miał mniejsze możliwości prowadzenia prywatnych dochodzeń, piętnowania korupcji. Przydzielono go do spokojnej pracy w archiwach. Tam Zakirov trafił na ślady mordu z wiosny 1940 roku na polskich oficerach. Zaczęło się od wizyt na KGB-owskich daczach na uroczysku Kozie Góry, znanym też pod nazwą Katyń. Żony oficerów miały zakaz kopania w ogródkach głębiej niż na 30 cm, bo niżej trafiało się na kości, a co roku na wiosnę do miejscowego lasku przyjeżdżały ciężarówki z piaskiem, którym zasypywano kości wypłukane przez roztopy. Zakirov, jako członek KGB, mógł swobodnie szukać świadków wydarzeń z 1940 roku i znalazł ich. Jegor Polakow i Iwan Titkow - kierowcy smoleńskiego NKWD w latach 40. oraz czekista Iwan Nozdriow - złożyli Zakirovowi zeznania na piśmie o tym, czego byli świadkami. Zakirov dotarł też do Kiryła Borodenkowa, który uczestniczył w rozstrzeliwaniach polskich oficerów.

"Przekazywałem zebrane dowody zbrodni dziennikarzom ze Smoleńska i z Moskwy. Trwała już pieriestrojka, więc niektóre z nich ogłaszano" - opowiadał Zakirov. Za prowadzenie prywatnego śledztwa kierownictwo KGB zastosowało wobec Zakirova represje. Wyrzucono go z pracy, "przylepiając" opinię chorego psychicznie, dopilnowano też, żeby nie mógł znaleźć innej pracy. Kilka razy grożono mu śmiercią. W 1998 roku Zakirov postanowił wyjechać do Polski. "Nikt ze mną nie chciał gadać, tym bardziej, że władzę w Polsce wzięła lewica. Nie miałem wizy, nie miałem pozwolenia na pracę" - opowiadał. Przez pewien czas sytuacja była tak trudna, że Zakirov żebrał w Łodzi na Piotrkowskiej i zbierał wyrzucone warzywa i owoce na targowiskach. "To trwało kilka lat. Aż mnie odnaleźli polscy dziennikarze i napisali, że to wstyd dla Polski, że ja nie mam statutu uchodźcy. Obecnie mam już polskie obywatelstwo" - mówił Zakirov.

Zdaniem Zakirova ostatnie deklaracje rosyjskich władz o wzięciu odpowiedzialności za katyńską zbrodnię nie są żadnym przełomem. Polskiej stronie przekazano m.in. dokumenty śledztwa prowadzonego przez smoleńską prokuraturę, a zamkniętego w 2004 roku. Konkluzją tego dochodzenia jest stwierdzenie, że zbrodnia w Katyniu była "przekroczeniem kompetencji służbowych", udowodniono zamordowanie nieco ponad 1000 osób. Rosyjska prokuratura ogłosiła, że zabici polscy oficerowie nie są ofiarami represji politycznych, była to "zbrodnia pospolita", która uległa już przedawnieniu - takie jest, co podkreśla Zakirov, jedyne jak na razie oficjalne stanowisko władz rosyjskich w sprawie Katynia.

"Dla mnie przełomem byłoby wznowienie śledztwa z 2004 roku i uczciwe doprowadzenie go do końca" - powiedział Zakirov.

Książkę "Obcy element" opublikowało wydawnictwo Rebis. (PAP)

aszw/ ls/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)