Ambasador Unii Europejskiej na Ukrainie Jan Tombiński wypowiedział się we wtorek przeciw wprowadzeniu sankcji wobec Kijowa, ale jasno zaznaczył, że dalszy rozwój współpracy z UE wymaga od ukraińskich władz konkretnych działań.
"Sankcje łatwo jest zastosować, jednak potem trudno je odwołać" - oświadczył Tombiński na swej pierwszej konferencji prasowej od objęcia stanowiska. Polak został przedstawicielem Unii na Ukrainie na początku września. "UE oczywiście zastanawia się, w którą stronę chce rozwijać się Ukraina, czy w kierunku białoruskim, czy w kierunku UE, jednak w tym przypadku należy wypełnić konieczne wymagania i przestrzegać obowiązujących standardów" - podkreślił. Ambasador przekazał, iż UE oczekuje od Ukrainy, że zaplanowane na 28 października wybory parlamentarne będą uczciwe, oraz że władze rozwiążą kwestie motywowanych politycznie wyroków na członków poprzedniego rządu i nadal będą reformowały prawo. "Nie chodzi jedynie o kwestie personalne, ale o systematyczne rozwiązywanie tych problemów" - powiedział. Tombiński wskazał, iż m.in. od tego, jak zostaną przeprowadzone wybory do Rady Najwyższej Ukrainy, będzie zależało zarówno podpisanie i ratyfikacja wynegocjowanej już umowy stowarzyszeniowej z UE, jak i los planowanego
w tym roku szczytu ukraińsko-unijnego. Jego daty dotychczas nie ustalono. Unia odłożyła podpisanie parafowanej w marcu umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE m.in. w związku ze sprawą skazanej na karę siedmiu lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko. Zdaniem Brukseli jest ona prześladowana z przyczyn politycznych. W wyznaczonych na koniec tego miesiąca wyborach parlamentarnych partia Batkiwszczyna (Ojczyzna), na której czele stoi Tymoszenko jest jednym z najważniejszych ugrupowań opozycyjnych, występujących przeciwko rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Sama Tymoszenko, która zalicza się do grona najbardziej zagorzałych krytyków Janukowycza, nie startuje w wyborach; ukraińskie prawo nie pozwala na to osobom karanym. Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kar/
