Już drugą dobę ukraińska opozycja blokuje w środę prace Rady Najwyższej (parlamentu), domagając się, by deputowani rządzącej Partii Regionów nie głosowali w parlamencie za nieobecnych na posiedzeniach kolegów, używając ich kart do głosowania.
Deputowani większości parlamentarnej na razie się na to nie zgadzają. Witalij Kliczko, znany bokser i przywódca opozycyjnej partii UDAR oświadczył, że w razie braku porozumienia opozycja będzie przygotowywać się do przedterminowych wyborów parlamentarnych. "Nie wykluczamy tego. Jestem przekonany, że obronimy interesy wyborców" - powiedział.
Zgodnie z ukraińską konstytucją prezydent ma prawo - lecz nie obowiązek - rozwiązania parlamentu, jeśli nie jest on w stanie zebrać się na posiedzenie w ciągu 30 dni. Partia Regionów uprzedziła, że wyklucza taki rozwój wydarzeń.
"Nie dopuścimy do takiego scenariusza" - oświadczył przewodniczący klubu rządzącej partii Ołeksandr Jefremow.
Opozycja uważa, że głosowanie za nieobecnych w parlamencie posłów, o co oskarża Partię Regionów, przeczy prawu, które zobowiązuje deputowanych, by głosowali osobiście. Partia Regionów twierdzi z kolei, że to partie opozycyjne łamią konstytucję, gdyż posługując się nieparlamentarną praktyką blokowania trybuny, nie pozwalają rozpocząć sesji Rady Najwyższej.
W blokadzie parlamentu prócz ugrupowania Kliczki uczestniczą posłowie partii Batkiwszczyna (Ojczyzna) b. premier Julii Tymoszenko oraz nacjonalistycznej Swobody.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ awl/ mc/