Kampania wyborcza na Ukrainie nie była idealna, ale była demokratyczna - uważa Marek Siwiec, przewodniczący misji obserwacyjnej Parlamentu Europejskiego na wybory parlamentarne na Ukrainie.
Niezależnie od tego, kto wygra w niedzielnym głosowaniu, stosunki polsko-ukraińskie nie ulegną zmianie - powiedział w piątek eurodeputowany.
"Na Ukrainie jest jeszcze wiele rzeczy do naprawienia, jeśli chodzi o tak zwaną kulturę polityczną, ale zdecydowanie była to kampania wyborcza, w której, nawet jeśli były jakieś nieprawidłowości, to nie było zaangażowania państwa, ani złych praktyk" - powiedział Siwiec w rozmowie z polskimi dziennikarzami.
Zdaniem eurodeputowanego, "każdy obywatel miał szanse dowiedzieć się, czym różnią się poszczególne partie", a więc każdy otrzymał szansę na podjęcie decyzji dotyczącej kształtu przyszłego parlamentu Ukrainy.
Prognozując powyborczy układ sił politycznych na Ukrainie Siwiec powiedział, że "najważniejsze jest to, kto zdobędzie drugie miejsce" - Nasza Ukraina prezydenta Wiktora Juszczenki i premiera Jurija Jechanurowa, czy Blok Julii Tymoszenko. Pierwsze miejsce w sondażach przedwyborczych zajmuje określana jako prorosyjska Partia Regionów byłego premiera Wiktora Janukowycza.
"Wszystkie koalicje są możliwe, ale wierzę, że za przyszłą koalicją będzie stał twardy program i wola wprowadzenia reform" - zaznaczył Siwiec.
Na pytanie, czy po wyborach może zmienić się ukraińska polityka zagraniczna, eurodeputowany odpowiedział, że w tej sferze "nie oczekuje żadnych sensacji".
"Żadna z politycznych sił nie okazuje tendencji, które uważalibyśmy za niebezpieczne. Nikt nie mówił o ponownym związaniu się (Ukrainy) z Rosją, bo nikt w tym kraju w to nie wierzy. (...) Każdy też wie, że z Polską trzeba współpracować i tu również nie będzie dylematów, ani sprzeciwów" - powiedział Siwiec.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/
