Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy wyraziło w niedzielę zdziwienie z powodu zatrzymania na lotnisku w Petersburgu, a następnie wydalenia z Rosji ukraińskiego politologa Serhija Tarana.
"Jest to krok, który nie odpowiada duchowi stosunków dobrosąsiedzkich między Ukrainą i Rosją" - czytamy w przekazanym PAP komunikacie.
Taran, szef kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Demokracji i członek znanego z czasów ukraińskiej pomarańczowej rewolucji ruchu młodzieżowego "Pora", przyleciał do Petersburga w piątek. Miał tam wziąć udział w zjeździe rosyjskich związków zawodowych.
Tego samego dnia żona Tarana, która została w Kijowie, zaalarmowała ukraińskie władze, że jej mąż zniknął. Poinformowała, że Taran zadzwonił do niej po wylądowaniu w Petersburgu i powiedział, że został zatrzymany przez władze lotniska.
Małżonka politologa próbowała następnie nawiązać kontakt telefoniczny z mężem, jednak jego telefon nie odpowiadał. Władze lotniska Pułkowo-1, gdzie doszło do zatrzymania Tarana twierdziły tymczasem, że nic im nie wiadomo o osobie o takim nazwisku.
Politolog "odnalazł" się dopiero w sobotę, po interwencji ukraińskiego konsula. Okazało się, że od piątku znajdował się w siedzibie rosyjskiej straży granicznej na lotnisku. Jeszcze tego samego dnia Taran usłyszał, że jest w Rosji osobą niepożądaną i odleciał do Kijowa.
W wydanym w niedzielę komunikacie MSZ Ukrainy stwierdziło, że "motywy zatrzymania Tarana są niezrozumiałe".
"Krąg zainteresowań naukowych Serhija Tarana nie obejmuje tematyki rosyjskiej, a celem jego podróży do Petersburga był udział w konferencji związków zawodowych, a nie uczestnictwo w dyskusjach publicznych, dotyczących tematyki społeczno- politycznej" - głosi komunikat MSZ w Kijowie.
W czerwcu ubiegłego roku ówczesny minister spraw zagranicznych Ukrainy Arsenij Jaceniuk oświadczył, że Kijów i Moskwa zlikwidują listy osób niepożądanych z drugiego z krajów - rosyjską dotyczącą Ukraińców i ukraińską z nazwiskami Rosjan.
Decyzję taką władze obu państw podjęły po prawdziwej serii wzajemnych zatrzymań i wydaleń Ukraińców z Rosji i Rosjan z Ukrainy.
Wśród osób, uznanych przez Ukrainę za persona non grata byli m.in. rosyjscy deputowani Władimir Żyrinowski i Konstantin Zatulin, a także uchodzący za głównego stratega Kremla znany rosyjski politolog Gleb Pawłowski.
Na początku ubiegłego roku do Rosji nie wpuszczono ówczesnego deputowanego Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy z proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina, Petra Poroszenki. Podobny los spotkał również doradcę prezydenta Wiktora Juszczenki, Mykołę Żułyńskiego.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/