Siły ukraińskiego MSW ponownie przystąpiły w środę nad ranem do natarcia na Majdan Niepodległości w Kijowie, atakując zgromadzonych tam przeciwników władz granatami hukowymi i armatkami wodnymi. Atak został odparty.
Ludzie, którzy stoją za barykadami z płonących opon, rzucają w milicjantów kostką brukową. Ze sceny na Majdanie brzmią prośby o przynoszenie wszystkiego, "co się pali". Akcja w miasteczku namiotowym w samym centrum Kijowa trwa już ponad dziesięć godzin. "Musimy wytrwać do świtu" - przemawiają znajdujący się na scenie aktywiści. Raz po raz płyną stąd słowa modlitwy, a co godzinę odśpiewywany jest hymn państwowy. W Kijowie od wtorku nie działa metro, zamknięte przez władze w obawie przed napływem na Majdan nowych sił do walki z wojskami MSW i milicyjnymi oddziałami specjalnymi Berkut. Kolejka podziemna zacznie działać dopiero wówczas, gdy sytuacja w stolicy się uspokoi - poinformował ratusz. Od północy obowiązują ograniczenia w ruchu samochodów, jadących do Kijowa. Przed miastem wystawiono posterunki milicji drogowej, która zawraca zmierzające do stolicy pojazdy. W ocenie mediów i opozycji oznacza to faktyczne wprowadzenie stanu wyjątkowego. Starcia demonstrantów z milicją rozpoczęły się we wtorek w godzinach
porannych przed siedzibą parlamentu, a następnie przeniosły się pod barykady na Majdanie Niepodległości. Ochotnicze służby medyczne na Majdanie podają, że zginęło w nich dotychczas 20 osób, a ok. 500 zostało rannych.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ jm/