Aresztując w 2010 r. byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenkę, Ukraina naruszyła prawa człowieka, za co władze zobowiązane są wypłacić mu 15 tysięcy euro odszkodowania - ogłosił we wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) w Starsburgu.
Nie oznacza to, że Łucenko - bohater pomarańczowej rewolucji 2004 r. - opuści więzienie. W lutym sąd skazał go na cztery lata pozbawienia wolności za sprzeniewierzenie pieniędzy państwowych. Łucenko przyznał m.in. swemu kierowcy dodatek emerytalny o równowartości 16 tysięcy złotych.
"Z decyzji Trybunału nie wypływa uwolnienie Łucenki, ponieważ nie jest objęty dziś aresztem" - skomentował decyzję ETPC deputowany rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza, Wołodymyr Olijnyk.
Trybunał Praw Człowieka ogłosił, że przy zatrzymaniu Łucenki, do którego doszło w grudniu 2010 r., władze Ukrainy dopuściły się złamania aż siedmiu artykułów Konwencji Praw Człowieka. Chodzi m. in. o naruszenie prawa do wolności i bezpieczeństwa, prawa uzyskania informacji dotyczących przyczyn aresztowania oraz prawa do oprotestowania zatrzymania.
"Sąd uznał naruszenie art. 5 (Konwencji Praw Człowieka) - bezprawne przetrzymywanie Łucenki w areszcie. Uznał także, iż jego aresztowanie było motywowane politycznie" - oświadczyła obrończyni Łucenki Wałentyna Tełyczenko.
Zarówno Łucenko, jak i jego była szefowa, skazana na siedem lat więzienia była premier Julia Tymoszenko, znani są jako zaciekli przeciwnicy obecnego prezydenta Janukowycza. Oboje twierdzą, że to właśnie on inspirował śledztwa przeciwko nim oraz wyroki wydane przez kontrolowane przez władze sądy.
Umieszczając znanych opozycjonistów za kratkami, ekipa Janukowycza pozbyła się ważnych konkurentów politycznych, którzy mogli zagrozić rządzącym w jesiennych wyborach parlamentarnych. Jako osoby skazane Tymoszenko i Łucenko nie mają prawa w nich kandydować.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kar/