Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Umorzono sprawę nieprzekazania akt WSI do IPN

0
Podziel się:

Nikt nie poniósł kary w sprawie nieprzekazania przez Wojskowe Służby
Informacyjne do Instytutu Pamięci Narodowej wszystkich dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL.
Jeszcze w 2009 r. prokuratura wojskowa umorzyła śledztwo wobec b. oficerów WSI z powodu "braku
znamion czynu zabronionego", a sąd wojskowy umorzył postępowanie wobec innego oficera.

Nikt nie poniósł kary w sprawie nieprzekazania przez Wojskowe Służby Informacyjne do Instytutu Pamięci Narodowej wszystkich dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL. Jeszcze w 2009 r. prokuratura wojskowa umorzyła śledztwo wobec b. oficerów WSI z powodu "braku znamion czynu zabronionego", a sąd wojskowy umorzył postępowanie wobec innego oficera.

O wynikach postępowania poinformowała we wtorek PAP Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie. Wszczęła ona śledztwo w początkach 2007 r., po zawiadomieniu o przestępstwie od komisji likwidacyjnej WSI.

Podstawą prawną śledztwa był artykuł kodeksu karnego, przewidujący do trzech lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Z kolei ustawa o IPN przewiduje karę od pół roku do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów lub zapisu informacji podlegających przekazaniu Instytutowi (...), uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia".

Szef prokuratury płk Grzegorz Skrzypek poinformował PAP, że jeszcze we wrześniu 2009 r. (o czym wtedy nie informowano) umorzono śledztwo wobec domniemanych zaniechań z lat 1999-2006 funkcyjnych oficerów WSI co do przekazania akt do IPN - z uwagi na "brak znamion czynu zabronionego". Materiały w sprawie domniemanego niedopełnienia obowiązków w całej sprawie przez osobę cywilną - byłą szefową archiwów IPN - przekazano zaś Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ.

Według Skrzypka, wobec szefa komisji WSI ds. przeprowadzenia przeglądu zasobów archiwalnych, który nie dopełnił obowiązków i przekroczył swe uprawnienia z zakresu ochrony informacji niejawnych, w listopadzie 2009 r. prokuratura skierowała do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Sąd uczynił to 30 grudnia 2009 r.

Złożenie zawiadomienia ujawnili w listopadzie 2006 r. szefowie komisji likwidacyjnej WSI. Jej wiceszef Piotr Woyciechowski mówił, że komisja zawiadomiła prokuraturę o popełnieniu przez szefów WSI przestępstwa ukrycia i nieprzekazania do IPN dokumentów wojskowych służb PRL (tysiąc jednostek archiwalnych). "Na dodatek IPN zrezygnował z przejęcia niektórych akt" - dodał szef komisji Sławomir Cenckiewicz. Według niego, IPN za czasów prezesa Leona Kieresa wykazał w kwestii tych akt "kompletną naiwność czy wręcz niekompetencję".

"Z kolei zbiór zastrzeżony (w IPN - PAP) stał się superskrytką, służącą do ukrywania przestępczej działalności wywiadu wojskowego PRL, w tym zbrodni oddziału +Y+" - dodał Woyciechowski. Dziełem tego oddziału miała być m.in. afera FOZZ. Do zbioru zastrzeżonego trafiały tajne do dziś dokumenty służb specjalnych PRL (np. te, które dotyczą wciąż czynnych agentów). Dostęp do zbioru mają wyłącznie prezes IPN oraz upełnomocnieni przedstawiciele obecnych służb specjalnych.

Prezes IPN Janusz Kurtyka w lutym 2006 r. ujawnił, że IPN ma "szereg wątpliwości" co do metod i sposobu przekazywania akt IPN przez WSI. "Czeka nas poważna dyskusja z WSI o zakresie archiwów ze zbioru zastrzeżonego" - mówił wtedy. W październiku 2005 r. kolegium IPN uznało po spotkaniu z ówczesnym szefem WSI gen. Markiem Dukaczewskim, że nie ma podstaw, by twierdzić, iż WSI nie przekazały IPN całości akt.

Przewodniczący kolegium IPN Sławomir Radoń ujawnił wówczas, że wątpliwości dotyczą tego, czy WSI przekazały kompletne materiały, bo niektóre przekazane akta nie miały np. ciągłej numeracji. WSI oświadczały, że nie jest prawdą, by niszczyły akta. Przyznały zaś, że szef WSI złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie nieprawidłowości "dotyczących przekazywania materiałów archiwalnych" z okresu przed objęciem funkcji szefa przez gen. Dukaczewskiego.

"Nie miałem sygnałów, by coś mogło nie być przekazane za moich czasów" - mówił Dukaczewski. Dodawał, że zdarzało się, na co pozwala ustawa o IPN, że oryginały akt potrzebne w bieżącej działalności WSI pozostały w nich, a do IPN trafiły kopie. Podkreślił, że w teczkach założonych przez służby wojska po 1990 r. (nie podlegają one przekazaniu do IPN) mogły się znaleźć pojedyncze akta z lat wcześniejszych - o czym uprzedzał Kieresa i kolegium IPN.(PAP)

sta/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)