Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Uroczystości 29. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek

0
Podziel się:

Dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o
prawdę i o trwałą pamięć - mówił w czwartek prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości z
okazji 29. rocznicy pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek.

*Dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o prawdę i o trwałą pamięć - mówił w czwartek prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości z okazji 29. rocznicy pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek. *

Na początku stanu wojennego od milicyjnych kul zginęło w niej dziewięciu górników.

Uczestnicy obchodów przypominali, że ciągle nie wszyscy winni tej masakry zostali osądzeni i nie wszyscy walczący o wolną Polskę zostali właściwie uhonorowani. Podczas uroczystości przewijały się także nawiązania do zaproszenia przez prezydenta jednego z twórców stanu wojennego, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, na niedawne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Główne uroczystości jak co roku odbywały się pod Pomnikiem-Krzyżem stojącym przy kopalni. Odczytano tam apel poległych, pod pomnikiem złożono wieńce. Zgromadzonych przywitał szef Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK Wujek Krzysztof Pluszczyk.

Prezydent Komorowski w swoim wystąpieniu przypomniał nazwiska dziewięciu poległych przed 29 laty górników. "Te dziewięć nazwisk to ważne ogniwo w sztafecie pokoleń polskiej walki o polską wolność. W tej walce polscy górnicy byli zawsze obecni, dlatego 13 grudnia 1981 roku powiedzieli swoje głośne +nie+ dla przemocy i zniewolenia" - podkreślił.

Jak mówił Komorowski, górnicy strajkujący w Wujku i innych kopalniach "stanęli w poczuciu godności, w obronie solidarności i wolności". "Czcimy ich pamięć obok zamordowanych w katowniach bezpieki, obok zabitych robotników poznańskiego Czerwca '56, stoczniowców z Wybrzeża z Grudnia '70, a także tych wielu, wielu innych, bitych i poniżanych, skazywanych na wieloletnie więzienia, na wieloletnie udręki i poniewierki" - powiedział.

"Dzisiaj, po 29 latach od tamtych strasznych dni, dzisiaj, po 21 latach od naszego solidarnościowego zwycięstwa i odzyskania naszej polskiej wolności, dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o prawdę, pragniemy jedności narodu opartej także o trwałą pamięć" - zapewnił. "Pamiętamy więc o zbrodni i ofiarach tej zbrodni. Chcemy, by ta pamięć trwała jako wielka przestroga, czym była i czym może zawsze być niedemokratyczna władza" - zaznaczył Komorowski.

"Wielkim bólem" i "wielką porażką w wolnej demokratycznej ojczyźnie" wszystkich ekip solidarnościowych rządzących krajem i całego demokratycznego wymiaru sprawiedliwości Komorowski nazwał to, że przez tyle lat ciągnęły się i ciągną procesy dotyczące zbrodni z czasów PRL.

"Chcielibyśmy bardzo, aby te wyroki miały miejsce, bo wtedy także łatwiej, wtedy także lepiej można (...) powiedzieć słowo +wybaczam+, jeśli za tym słowem stoi jednoznaczny wyrok nie tylko historii" - podkreślił prezydent. Jak przekonywał, wymiar sprawiedliwości "musi postawić swój jednoznaczny znak nad zbrodniami na miarę państwa demokratycznego; na miarę naszych potrzeb i oczekiwań - zamknąć rozliczenia z tą bolesną straszną historią" - podkreślił Komorowski.

O tym, że ciągle nie wszyscy odpowiedzialni za masakrę w Wujku zostali osądzeni przypomniał w przesłanym na uroczystości liście przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Ten wątek pojawił się także w przemówieniu szefa Solidarności Piotra Dudy. "Ale my, którzy tu jesteśmy od kilkunastu lat, wiemy, że to Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak mają na rękach krew górników z Wujka; to oni pośrednio odpowiadają za ich śmierć" - oświadczył.

Jak podkreślił, "żadna racja stanu nie jest w stanie być ponad prawdą". "Musimy budować dialog w Polsce, musimy się jednoczyć, musimy być Polakami, musimy być solidarni wobec siebie. Ale ten dialog musi być budowany na fundamentach prawdy historycznej" - zaznaczył. "Ona jest jedna i my o niej wiemy" - dodał.

W swoim wystąpieniu Duda skrytykował też polityków. "Żyjemy w kraju, gdzie politycy zamiast dbać o sprawy pracownicze i o sprawy wszystkich Polaków kłócą się między sobą i dzielą nas, Polaków. Żyjemy w kraju, gdzie przez 29 lat nie osądzono i nie pokazano winnych, którzy kazali strzelać do naszych bohaterów na Wujku" - powiedział przewodniczący Solidarności pod pomnikiem.

Duda przywołał też pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika, którzy zginęli 10 kwietnia w katastrofie smoleńskiej. Jak powiedział, tragicznie zmarły prezydent w czasie swojej kadencji bardzo pomagał górnikom z Wujka, podobnie jak Przewoźnik, który wiele zrobił, aby bohaterowie z Wujka byli pamiętani. W geście wdzięczności w kopalni odsłonięto w czwartek tablicę upamiętniającą byłego sekretarza Rady. Odsłoniła ją wdowa po Andrzeju Przewoźniku, Jolanta.

Następca Przewoźnika w ROPWiM, Andrzej Kunert, przypomniał w swoim wystąpieniu, że górnicy z kopalni Wujek przed laty brali udział w powstaniach śląskich. Jeden z uczestników strajku w 1981 r., pytany dlaczego wziął w nim udział, odpowiedział, że chciał w ten sposób złożyć wyraz wdzięczności swojemu ojcu, który zginął w powstaniu - mówił Kunert.

Podczas uroczystości prezydent wręczył odznaczenia państwowe 10 osobom zasłużonym w walce o wolną Polskę. Wśród nich znaleźli się lekarze, którzy pomagali górnikom rannym podczas pacyfikacji, przywódcy strajków i więźniowie polityczni. W imieniu odznaczonych głos zabrał lider strajku w Hucie Katowice w 1980 r. Andrzej Rozpłochowski. Zaapelował o stworzenie systemu opieki i zadośćuczynienia ze strony państwa dla wszystkich, często zapomnianych przez III RP bohaterów walki z komunistami.

"Andrzeju drogi, daj Panie Boże, abyśmy za rok w tym samym miejscu mogli się spotkać i razem dopilnować tego, żeby wszyscy zasłużeni ludzie, także z tego najtrudniejszego okresu, czuli, że wolna Polska o nich pamięta" - odpowiedział Rozpłochowskiemu prezydent. "Dziękuję. Oby" - skwitował Rozpłochowski.

W swoim wystąpieniu Rozpłochowski nawiązał do niedawnego posiedzenia RBN, na które prezydent zaprosił gen. Jaruzelskiego. Pod Krzyż-Pomnik przyszły grupki demonstrantów, wyrażających oburzenie tym faktem. "Prezydencie, nie obrażaj +tych, których zdradzono o świcie+" - napisano na jednym z transparentów. "Uważamy, że prezydent nie powinien honorować człowieka, który jest winien śmierci górników" - powiedział PAP mężczyzna trzymający transparent.

Swój sprzeciw demonstrowali m.in. przedstawiciele Stowarzyszenia "Pokolenie" i Konfederacji Polski Niepodległej. W ich ocenie, zaproszenie gen. Jaruzelskiego na niedawne posiedzenie RBN to próba "rehabilitacji i nobilitacji komunistycznego zbrodniarza". W grupce demonstrantów byli m.in. kandydat w ostatnich wyborach prezydenckich, działacz Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki i Adam Słomka z KPN.

Uroczystości przy Pomniku-Krzyżu jak co roku poprzedziła msza św. w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, przewodniczył jej metropolita katowicki, arcybiskup Damian Zimoń.

"Na Górnym Śląsku umiemy odważnie patrzeć w przyszłość, ale też umiemy uczyć się z przeszłości. Dlatego obchodząc rocznicę zamordowania górników z kopalni Wujek, mówimy: +Wybaczamy+. Tak, nasze chrześcijańskie wybaczenie jest większe od nienawiści tych, którzy tę zbrodnię zaplanowali i wykonali" - powiedział abp Zimoń w homilii.

"Wybaczamy, ale pamiętamy - po to, żeby uniknąć dawnych błędów i następnych katastrof" - zaznaczył arcybiskup, który w kilkakrotnie nawoływał do poszanowania ludzkiej godności. Podkreślał, że jest ona niezbywalna.

Witając zgromadzonych, ks. prałat Stanisław Puchała mówił, że rodziny poległych górników zapalają lampki na ich grobach z nadzieją, że ich śmierć nie poszła na marne. Wyraził przekonanie, że ich ofiara będzie stawała się zaczynem sprawiedliwości, dobra, jedności i braterstwa w ojczyźnie.

Górnicy z Wujka zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych. 16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. W czasie szturmowania zakładu padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, trzej inni zmarli później na skutek odniesionych ran.

Prawomocny wyrok, skazujący byłych milicjantów za strzelanie do górników na karę od 3,5 do 6 lat więzienia, zapadł dopiero po blisko 15 latach rozpatrywania tej sprawy, w czerwcu 2008 roku. W kwietniu ubiegłego roku wyrok ostatecznie utrzymał Sąd Najwyższy. Przed warszawskim sądem - już po raz czwarty toczy się proces 85-letniego generała Czesława Kiszczaka, którego szyfrogram z 1981 r. - zdaniem prokuratury - otworzył drogę do użycia broni w kopalni. Sprawa ciągnie się od 1994 r.(PAP)

kon/ mtb/ par/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)