Stany Zjednoczone chciałyby, aby Turcja zwiększyła liczebność swego wojska w Afganistanie i aby tureccy żołnierze mogli bezpośrednio uczestniczyć w walkach - oświadczył w środę amerykański ambasador w Ankarze James Jeffrey.
W rozmowie z grupą dziennikarzy Jeffrey nawiązał do oczekiwania Waszyngtonu, iż rząd turecki złagodzi swój zakaz udziału w walkach z terrorystami, obowiązujący tureckich żołnierzy w Afganistanie.
Turcja, jak zadeklarował w środę w Brukseli jeden z jej ministrów, jest gotowa wysłać dalsze posiłki wojskowe do Afganistanu, jeśli uczynią to inne kraje członkowskie NATO.
Turecki minister ds. europejskich Egemen Bagis oświadczył: "Jeśli wszystkie kraje członkowskie NATO zdecydują się zwiększyć swą obecność w Afganistanie, Turcja nie postąpi inaczej niż pozostali".
Turcja, która ma największą po Stanach Zjednoczonych armię wśród państw NATO, uważa, że jej udział w wysiłku wojennym w Afganistanie powinien koncentrować się na innych aspektach, niż udział w walkach w tym muzułmańskim kraju.
Za zgodą swego parlamentu Turcy uczestniczą w działaniach NATO w Afganistanie od 2002 roku, ograniczając się do udziału w odbudowie kraju i szkoleniu afgańskich żołnierzy i policji.
Z dniem 1 listopada Turcja przejęła dowództwo nad wojskami NATO (ISAF) w rejonie Kabulu i zwiększyła liczbę swych żołnierzy w Afganistanie z 780 do do 1700. Wysłała także trzy śmigłowce.
Tureccy instruktorzy wojskowi wyszkolili w Turcji 465 wojskowych afgańskich, głównie oficerów. W samym Afganistanie przeszkolili 8000 żołnierzy. W najbliższych miesiącach rozpocznie pracę w Afganistanie akademia wojskowa sfinansowana i zbudowana przez Turcję. (PAP)
ik/ mc/
52441229 5241267