Kandydaci na senatora w Delaware - jednym ze stanów, w których powinien rozstrzygnąć się wynik listopadowych wyborów do Kongresu USA - zaprezentowali się wyborcom w środę wieczorem czasu lokalnego podczas debaty na miejscowym uniwersytecie.
Partię Republikańską (GOP) reprezentuje tu Christine O'Donell, kandydatka poparta przez konserwatywną Tea Party. Jej zwycięstwo w prawyborach republikańskich we wrześniu nad popieranym przez partyjny establishment kongresmanem Mike'em Castle było największą sensacją przedwyborczego sezonu.
Podobnie jak inne wygrane kandydatów Tea Party w prawyborach, jest to rezultat nastrojów niezadowolenia i rewolty przeciw urzędującym politykom, związanych z kryzysem ekonomicznym i wysokim bezrobociem.
W czasie debaty na Uniwersytecie Delaware w Wilmington, głównym mieście stanu, O'Connell potwierdziła swoją opinię prawicowej działaczki zręcznie wyrażającej te oddolne emocje i głoszącej skrajne poglądy, odrzucane nawet przez główny nurt w GOP.
Wyraziła m.in. wątpliwość, czy teoria ewolucji Darwina jest prawdziwa. Zapytana, czy nadal uważa - jak to oświadczyła 12 lat temu - że "teoria ewolucji to mit", odpowiedziała, że "poszczególne okręgi szkolne powinny zadecydować", czy należy jej nauczać.
W debacie nieustannie atakowała swego demokratycznego przeciwnika Chrisa Coonsa - mało znanego lokalnego polityka, którego Demokraci wysunęli w prawyborach w ostatniej chwili, po wycofaniu się lansowanego początkowo na senatora syna wiceprezydenta Joe Bidena.
O'Donnell wypominała mu, że jako członek władz stanowych wprowadzał podwyżki podatków, i to wbrew swoim poprzednim obietnicom, a w kampanii broni polityki prezydenta Baracka Obamy, która nie przyniosła nowych miejsc pracy.
Zapowiadała też, że jako senator przyłączy się do kampanii GOP, aby unieważnić uchwaloną w tym roku przez Kongres reformę opieki zdrowotnej. Zdaniem Republikanów, reforma powiększyła tylko deficyt budżetu i nie zmniejszyła kosztów usług medycznych.
Coons starał się przedstawić swoją rywalkę jako niedoświadczoną ignorantkę, która nie rozumie złożoności gospodarki, a rzeczową argumentację zastępuje demagogicznymi frazesami.
Kilkakrotnie udało mu się zepchnąć ją do defensywy - O'Donnell nie potrafiła podać żądanych liczb i oświadczyła tylko, że "jutro znajdą się na moim portalu internetowym". Pomyliła też operację w Afganistanie z wojną w Iraku.
W dniu debaty, na kampusie głównej wyższej uczelni w Wilmington odbywały się nieustanne wiece i demonstracje zwolenników obojga kandydatów.
Według sondaży przed debatą Coons zdecydowanie prowadził w wyścigu z O'Connell. Delaware jest stanem o znacznej przewadze Demokratów, ale kandydatka GOP liczy na przeciągnięcie na swoją stronę niezależnych wyborców i apatię stronników Demokratów. Ci ostatni - jak wskazują sondaże - są dużo mniej zainteresowani głosowaniem niż wyborcy republikańscy.
Podobnie jest w całych Stanach Zjednoczonych, gdzie prawicę mobilizuje niechęć do Obamy, oskarżanego przez nią o plany wprowadzenia w Ameryce "socjalizmu" i pogłębienie zadłużenia Ameryki. Wielu lewicowych sojuszników prezydenta również jest rozczarowanych jego polityką i także boleśnie odczuwa skutki stagnacji na rynku pracy.
Obama przybędzie do Wilmington w piątek, aby wystąpić na wiecu wraz z Coonsem i kandydatami w wyborach lokalnych.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ awl/ ap/