Koszty usuwania szkód spowodowanych wyciekiem ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej mogą przewyższyć 3,5 mld dolarów. To cios dla brytyjskiego koncernu BP.
Z uszkodzonej platformy wiertniczej wycieka ok. 5 tys. baryłek ropy dziennie (ok.795 tys. litrów). Zatamowanie go może potrwać nawet trzy miesiące, jeśli powstrzymanie wycieku wymagać będzie wiercenia nowej studni.
_ - British Petroleum desperacko próbuje nie tylko powstrzymać falę ropy zmierzającą w stronę wybrzeży Luizjany, ale także uśmierzyć przybierającą na sile polityczną burzę, która wymiotła miliardy funtów z wyceny akcji koncernu _ - napisał sobotni _ Guardian _.
_ - BP równie usilnie walczy o swoją reputację, co o opanowanie wycieku _ - zauważył _ The Independent _. Gazeta wycenia koszty zmagań z wyciekiem na 6 mln dolarów dziennie.
Tylko 6 spośród 126 pracowników platformy reprezentowali BP
Brytyjski koncern broni się wskazując, iż za operację, która doprowadziła do wybuchu i zatonięcia platformy odpowiadała szwajcarska spółka Transocean, będąca właścicielem i operatorem platformy Deepwater Horizon. W chwili wybuchu tylko 6 pracowników na ogólną liczbę 126 na platformie było pracownikami BP.
Amerykańska organizacja ochrony środowiska Gulf Restoration Network sądzi, że BP w 100 proc. odpowiada za katastrofę, ponieważ jest właścicielem platformy, właścicielem sprzętu, który wykorzystywał Transocean i ma prawny obowiązek troski o bezpieczeństwo eksploatacji.
W 2005 r. w rafinerii BP w Teksasie wybuchł pożar. Zginęło 15 osób, a 180 odniosło obrażenia. Wypadek ten zaszkodził reputacji brytyjskiego koncernu, który w oficjalnym dochodzeniu władz USA został skrytykowany za niewystarczające procedury bezpieczeństwa.
Koncern zareagował za późno, dyrektorzy do więzienia?
W związku z wybuchem na platformie koncernowi BP już teraz zarzuca się, że zareagował z opóźnieniem, dopiero po czterech dniach, gdy na platformie doszło do drugiego wybuchu, w wyniku którego zatonęła - wskazuje _ Independent _.
Amerykańska firma prawnicza, która reprezentowała poszkodowanych w pożarze z 2005 r. wniosła sprawę przeciwko BP działając w imieniu pracownika platformy, który w wybuchu odniósł rany.
Cytowany przez _ Guardiana _ adwokat Brent Coon z firmy prawniczej Brent Coon & Associates sądzi, iż dyrektorzy BP powinni trafić do więzienia, a koncern stracić prawo do eksploatacji ropy w USA.
BP działa na rynku paliwowym USA po przejęciu dwóch amerykańskich koncernów Amoco i Arco w latach 90.
Po katastrofie 20 kwietnia, w której zginęło 11 osób, rynkowa wycena akcji BP zmniejszyła się o 12 mld funtów. BP jest największą spółką notowaną na londyńskiej giełdzie.