Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Media krytykują antywojenny izolacjonizm Obamy

0
Podziel się:

Prasa w USA krytykuje prezydenta Baracka Obamę za jego słowa w
przemówieniu na inaugurację drugiej kadencji, że "kończy się dekada wojen". Zdaniem komentatorów
prezydent woli nie dostrzegać zagrożeń na świecie, które mogą wymagać kolejnych interwencji USA.

Prasa w USA krytykuje prezydenta Baracka Obamę za jego słowa w przemówieniu na inaugurację drugiej kadencji, że "kończy się dekada wojen". Zdaniem komentatorów prezydent woli nie dostrzegać zagrożeń na świecie, które mogą wymagać kolejnych interwencji USA.

Wypowiedź Obamy o "zakończeniu dekady wojen" to przejaw "pobożnych życzeń" - ocenia w komentarzu redakcyjnym we wtorek dziennik "Washington Post".

Prezydent ogłosił w wystąpieniu, że czas teraz na odbudowę w kraju, a wcześniej zapowiedział przyspieszenie ewakuacji wojsk z Afganistanu. Tymczasem zdaniem ekspertów siły rządowe w tym kraju wcale nie są jeszcze gotowe na przejęcie od NATO i USA odpowiedzialności za bezpieczeństwo.

"WP" przypomina, że poza toczącą się wojną w Afganistanie trwa powstanie w Syrii, krwawo tłumione przez reżim prezydenta Baszara el-Asada, i toczy się wojna domowa w Mali, gdzie interweniowały wojska francuskie.

"Wall Street Journal" w artykule redakcyjnym dodaje do tej listy napiętą sytuację na Morzu Wschodniochińskim, gdzie Chiny kwestionują prawo Japonii do administrowanych przez nią wysp Senkaku (chiń. Diaoyu).

Nowojorska gazeta wzywa Obamę, by czym prędzej wyraził mocne poparcie dla Japonii, najważniejszego sojusznika USA w Azji Wschodniej, jak najszybciej zapraszając do Waszyngtonu premiera tego kraju Shinzo Abe.

"WSJ" krytykuje też administrację Obamy za wahania w sprawie pomocy militarnej dla Francji interweniującej w Mali, gdzie islamiści starają się obalić tamtejszy rząd. "Czas pokazać Francuzom, że Ameryka nie jest takim kapryśnym przyjacielem, jakim Francja była dla USA przed inwazją na Irak (której nie poparła - PAP). (...) USA muszą pomóc jej zwyciężyć (w Mali) tak szybko, jak to możliwe" - pisze nowojorski dziennik.

Komentatorzy zwracają uwagę, że międzynarodowa strategia Obamy w jego pierwszej kadencji polegała na unikaniu ryzykownych interwencji zbrojnych za granicą. Prezydent polegał na dyplomacji i mobilizowaniu innych krajów do wspólnych sankcji przeciw wrogom pokoju oraz podejmowaniu dopiero po długich wahaniach decyzji o poparciu rozmaitych ruchów rewolucyjnych, takich jak arabska wiosna.

Jak pisze brytyjski "The Economist", polityka zagraniczna Obamy "jest kombinacją strategicznego optymizmu z taktyczną ostrożnością i zredukowanych wizji ze skrupulatną kalkulacją kosztów". "Jest tylko jeden szkopuł z tymi planami: nie przynosiły one realnych efektów" - czytamy w artykule tygodnika.

"The Economist" wzywa Obamę do odejścia od "przywództwa z tylnego szeregu" i do bardziej śmiałych posunięć na arenie międzynarodowej.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ cyk/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)