W piątek nie sprawdziły się niektóre najczarniejsze prognozy, dotyczące sytuacji na Wall Street po spadku cen akcji w następstwie niepomyślnych wiadomości z amerykańskiego rynku pracy i kryzysu w Europie.
Giełda nowojorska zwyżkowała do południa - wskaźnik Dow Jones wzrósł o prawie 100 punktów. Zwyżkowały też pozostałe główne indeksy: Nasdaq i S&P.
Analitycy finansowi w telewizji komentują to jako potwierdzenie opinii, że spadek Dow Jones o 376 pkt w czwartek był raczej przejawem typowej korekty rynku po hossie z poprzednich miesięcy.
Tymczasem znany ekonomista Nouriel Roubini powiedział w czwartek w telewizji CNBC, że na giełdzie papierów wartościowych najnowsza bessa będzie trwać i Dow Jones spadnie aż o 20 procent.
Roubini oświadczył, że kryzys w strefie euro i wciąż powolny wzrost w USA i innych krajach wysoko rozwiniętych sprawi, iż sytuacja na rynku będzie się pogarszać.
Roubini był jednym z nielicznych ekonomistów, którzy wcześniej przewidzieli kryzys finansowy w 2008 roku, prowadzący do światowej recesji.
Przedstawiciele administracji także ostrzegają, że kryzys w Europie zagraża gospodarce USA.
Gubernator Rezerwy Federalnej, Daniel Tarullo, powiedział w czwartek w Kongresie, że nie można wykluczyć najgorszego scenariusza, tzn. ponownego "zamrożenia" globalnych rynków finansowych. Zastrzegł się jednak, że jest to mało prawdopodobne.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ az/ mc/