Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Na Wall Street nerwowo i spadki, Dow poniżej 15 tys. punktów

0
Podziel się:

Akcje na Wall Street w czwartek lekko spadały po najnowszych danych z
amerykańskiego rynku pracy. W centrum uwagi inwestorów pozostaje Waszyngton, gdzie politycy nie
mogą dojść do porozumienia, które zakończyłoby częściowy paraliż instytucji rządowych w USA.

Akcje na Wall Street w czwartek lekko spadały po najnowszych danych z amerykańskiego rynku pracy. W centrum uwagi inwestorów pozostaje Waszyngton, gdzie politycy nie mogą dojść do porozumienia, które zakończyłoby częściowy paraliż instytucji rządowych w USA.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 0,90 proc., do 14.996,48 pkt.

S&P 500 stracił również 0,90 proc. i wyniósł 1.678,66 pkt.

Nasdaq Comp. spadł o 1,07 proc., do 3.774,34 pkt.

Pod koniec sesji nerwowość wśród inwestorów spowodowała informacja o strzelaninie w pobliżu Kapitolu, gdzie znajduje się siedziba Kongresu.

W centrum uwagi pozostają zmagania polityków wokół prób wypracowania porozumienia w celu podniesienia limitu zadłużenia. Przedłużający się pat coraz mocniej odbija się na notowaniach akcji, tym bardziej że nie brakuje mocno pesymistycznych wypowiedzi w tej sprawie.

"Wchodziliśmy w okres niewypłacalności państwa z przekonaniem, że problemy zostaną rozwiązane zapewne w ciągu trzech dni. Teraz mamy ten dzień trzeci, a nie jesteśmy nawet odrobinę bliżej porozumienia niż w niedzielę. Wraz z upływem czasu i brakiem perspektyw na jakiś kompromis, nastroje będą coraz bardziej nerwowe, a inwestorzy będą dyskontować najbardziej negatywny scenariusz, łącznie z niewypłacalnością papierów skarbowych amerykańskiego rządu" - uważa Art Hogan, dyrektor zarządzający Lazard Capital Markets.

"Myślę, że powoli ludzie zaczynają podnosić powieki ze zdumienia. Im dłużej będzie to trwało, tym inwestorzy będą coraz bardziej zdenerwowani. A kiedy ludzie działają pod wpływem złych emocji, to najpierw sprzedają akcje, a dopiero potem zadają pytania" - dodał Joseph Saluzzi, partner z Themis Trading LLC.

Resort finansów USA ostrzegł w czwartek przed potencjalnie katastrofalnymi i gorszymi niż kryzys finansowy z 2008 roku konsekwencjami niewypłacalności państwa, która grozi, jeśli partie polityczne nie porozumieją się w sprawie podniesienia limitu zadłużenia.

W raporcie na temat "potencjalnych makroekonomicznych konsekwencji politycznych gier w sprawie limitu długu" resort finansów wskazał, że "bezprecedensowa niewypłacalność USA mogłaby skutkować recesją porównywalną do tej, która nastąpiła po kryzysie finansowym w 2008 roku lub nawet gorszą".

"Niewypłacalność (ang. default) byłaby potencjalnie katastrofalna w skutkach: rynki kredytowe mogłyby zostać zablokowane; wartość dolara mogłaby gwałtownie spaść, a stopy procentowe wystrzelić w górę" - czytamy w raporcie.

W komunikacie towarzyszącym raportowi minister skarbu Jack Lew ocenił: "Przedłużająca się niepewność co do tego, czy nasz naród jest w stanie spłacać swe zobowiązania", szkodzi gospodarce. Wezwał Kongres do jak najszybszego podjęcia decyzji o podniesieniu dozwolonego limitu zadłużenia.

"Odkładanie decyzji o podniesieniu limitu długu do ostatniej chwili byłoby samobójcze dla rodzin i biznesu - powiedział Lew. - Nasz kraj ciężko pracował, by wyjść z kryzysu finansowego z 2008 roku i Kongres musi działać już teraz, by podnieść limit zadłużenia".

Jak szacuje resort finansów, ustalony obecnie na poziomie 16,7 bilionów USD limit zadłużenia zostanie osiągnięty już 17 października. Brak porozumienia w sprawie jego podniesienia (czyli de facto dodrukowania pieniędzy) grozi ogłoszeniem niewypłacalności, co oznaczałoby niemożność uregulowania zobowiązań wynikających z obsługi długu na rynkach międzynarodowych. Taka sytuacja zdarzyłaby się w USA po raz pierwszy.

Raport resortu finansów ocenia, że gospodarka USA jest bardziej podatna na negatywne skutki "impasu w sprawie limitu długu" z powodu przedłużającej się blokady wydatków rządowych, w związku z nieprzyjęciem przez Kongres nowej ustawy budżetowej wraz z zakończeniem roku budżetowego 30 września.

Zdaniem resortu finansów już sama niepewność co do sytuacji budżetowej USA może odbić się na rynkach finansowych, tak jak to miało miejsce dwa lata temu. "Jeśli uczestnicy rynków finansowych mieliby stracić zaufanie do możliwości spłacania długów przez Stany Zjednoczone, mogłoby to mieć negatywne skutki, jakie widzieliśmy w 2011 roku, a nawet doprowadzić (...) do wzrostu kosztów obsługi rządowego długu i pogorszenia sytuacji fiskalnej USA" - ostrzega raport.

W 2011 roku, kiedy również doszło do impasu politycznego w sprawie podniesienia limitu długu, agencja Standard & Poor's pozbawiła USA najwyższego ratingu AAA, jakim cieszą się kraje o największej wiarygodności dla rynków finansowych.

Również szefowa MFW Christine Lagarde wezwała USA do jak najszybszego zakończenia "politycznej niepewności" ws. budżetu. Ocenia ona, że niepodniesienie limitu długu może mieć bardzo poważne konsekwencje nie tylko dla USA, ale dla całej globalnej gospodarki.

30 września zakończył się w USA rok budżetowy, a Kongres nie zdołał przyjąć nowej ustawy o wydatkach państwa. W USA trwa od wtorku częściowy paraliż prac rządu. W konsekwencji około 800 tys. pracowników federalnych jest na bezpłatnych urlopach, a wiele świadczeń urzędów i instytucji federalnych, które nie mają kluczowego znaczenia dla funkcjonowania kraju, jest niedostępnych.

Kością niezgody między Republikanami a Demokratami jest reforma systemu ochrony zdrowia, tzw. Obamacare, która - w myśl jej twórców - ma zapewnić jak najbardziej powszechny system ubezpieczeń w USA. Republikanie uzależniają zgodę na ustawę budżetową od uchylenia albo przynajmniej osłabienia tej reformy, mimo że została zaaprobowana przez Kongres w 2010 roku, a następnie utrzymana przez Sąd Najwyższy.

Z danych makro inwestorzy poznali najnowszy odczyt wskaźnika aktywności w usługach w USA. Spadł on we wrześniu i wyniósł 54,4 pkt. - podał Instytut Zarządzania Podażą (ISM). Analitycy spodziewali się indeksu na poziomie 57,0 pkt. W sierpniu wskaźnik aktywności w usługach w USA wyniósł 58,6 pkt.

Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 1 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 308 tys. - poinformował Departament Pracy. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 315 tys.

Liczba bezrobotnych kontynuujących pobieranie zasiłku wyniosła 2,925 mln w tygodniu, który skończył się 21 września. Tutaj analitycy spodziewali się 2,805 mln osób.

We wrześniu liczba zapowiadanych zwolnień pracowników w USA wzrosła o 19,1 proc. w stosunku do tego samego okresu roku 2012, po wzroście w sierpniu o 56,5 proc. - wynika z raportu firmy Challenger, Gray & Christmas Inc. Liczba planowanych zwolnień wyniosła we wrześniu 40.289 wobec 50.462 miesiąc wcześniej.

Ze spółek prawie 15 proc. straciły akcje Angie's List, gdyż według prasowych informacji spółka została zmuszona do obniżki cen za swoje usługi, aby pozyskać nowych klientów.

Spadały akcje BlackBerry, chociaż analitycy Citigroup podnieśli im rekomendację. Od początku roku akcje BlackBerry straciły na wartości ponad 30 proc.

Zniżkował kurs akcji Eli Lilly, mimo że spółka planuje wprowadzenie na rynek kilku nowych leków.

Rosły akcje Constellation Brands po osiągnięciu solidnych zysków w poprzednim kwartale. (PAP)

pr/ ksaj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)