Nowy minister obrony USA Chuck Hagel zapowiedział w środę, że będzie działał na rzecz odnowienia współpracy z dotychczasowymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych i zyskania nowych sprzymierzeńców - ale bez prób "dyktowania" światu czegokolwiek.
"Nie możemy dyktować światu. Musimy jednak zaangażować świat. Musimy przewodzić naszym sojusznikom. Żaden naród tak duży jak Ameryka nie może wykonać któregokolwiek z tych zadań samemu" - oświadczył Hagel swym najbliższym współpracownikom po kameralnej uroczystości zaprzysiężenia w Pentagonie.
Dopuścił również możliwość zadziałania grożących resortowi obrony automatycznych cięć budżetowych. "To rzeczywistość. Musimy ustalić rozmiary tego. Robimy to. Musimy uporać się z tą rzeczywistością" - powiedział. W Waszyngtonie jest obecnie coraz mniej nadziei na to, że Kongres zdoła zapobiec wejściu w życie z dniem 1 marca redukcji wydatków Pentagonu o 46 mld dolarów.
Nominację prezydenta Baracka Obamy dla Hagla Senat zaakceptował we wtorek stosunkiem głosów 58 do 41 - czyli najmniej korzystnym, jaki zaistniał kiedykolwiek przy zatwierdzaniu ministra obrony. Opozycyjni Republikanie zarzucają mu, że sprzeciwiał się zbrojnej interwencji USA w Iraku, i wyrażają wątpliwości, czy będzie wystarczająco zdecydowany w popieraniu Izraela, przeciwstawianiu się Iranowi i utrzymywaniu nuklearnego potencjału odstraszania.
Nowy minister obrony, który za odniesione w wojnie wietnamskiej rany otrzymał dwa medale Purpurowego Serca, zaznaczył w środę, że USA muszą zachować dużą ostrożność przy podejmowaniu decyzji w sprawie swego zaangażowania militarnego za granicą.
"Mamy dużą siłę i to, jak wykorzystujemy naszą siłę, jest szczególnie ważne. To zaangażowanie w świecie powinno być realizowane mądrze. A zasoby, jakich używamy na rzecz naszego kraju i naszych sojuszników, powinny być zawsze wykorzystywane mądrze" - powiedział Hagel. (PAP)
dmi/ mc/
13299720