*Prezydent USA Barack Obama zapewnił, że nie przejmuje się nieporozumieniami wokół tego, jakiego jest wyznania, i lekceważąco wyraził się o prawicowym komentatorze Glennie Becku, który podważa jego wiarygodność jako chrześcijanina. *
W wywiadzie dla telewizji NBC News w poniedziałek nad ranem (czasu polskiego) Obama powiedział, że nie martwią go wyniki niedawnego sondażu, w którym 43 procent Amerykanów stwierdziło, że nie wie, jaką religię praktykuje prezydent, a 18 procent uważa, że jest on muzułmaninem.
Obama jest chrześcijaninem-protestantem, chociaż nie obnosi się ze swoją religijnością, jak wielu poprzednich prezydentów. W swojej autobiografii "Dreams from My Father" wiele pisał o swojej wierze i jej znaczeniu w jego życiu.
Zapytany o sondaż Obama odpowiedział, że przyczyną nieporozumienia jest "dezinformacja w mediach", szerzona przez nieżyczliwych mu konserwatystów. Podkreślił jednak, że nie spędza mu to snu z powiek.
"Nie jest to coś, z powodu czego się martwię całą noc, i nie sądzę, aby naród amerykański chciał, abym się martwił. Nie mogę cały czas nosić na czole mojej metryki urodzenia" - powiedział.
Tymczasem Beck, który kiedyś zarzucił Obamie rasizm, mówiąc, że "nienawidzi on białych", w niedzielę powiedział, że prezydent wyznaje "czarną teologię wyzwolenia", która jest wypaczeniem nauk chrześcijańskich.
"To facet, który rozumie świat przez pryzmat teologii wyzwolenia, w której chodzi o przeciwstawienie uciskającego i jego ofiary, o kolektywizm, a nie o indywidualne zbawienie. Nie wiem, co to jest, ale nie jest to ani islam, ani chrześcijaństwo. To nadużycie ewangelii Jezusa Chrystusa, jak większość chrześcijan ją widzi" - powiedział.
Jako młody człowiek Obama należał do kościoła w Chicago prowadzonego przez pastora Jeremiaha Wrighta, który w kazaniach kładł nacisk na krzywdy Afroamerykanów w historii USA, sugerował potrzebę reparacji za niewolnictwo i oskarżał białych o rasizm i ucisk Murzynów.
W swojej kampanii wyborczej Obama odciął się od Wrighta, wyjaśniając motywy swoich związków z pastorem i złożoność problemu rasowego w USA.
Beck w sobotę był głównym mówcą na zorganizowanym przez siebie wiecu w Waszyngtonie pod pomnikiem prezydenta Lincolna.
W swym wystąpieniu unikał bezpośrednio politycznych wątków, ale wzywał Amerykę do "zwrócenia się ku Bogu" i innym konserwatywnym wartościom. Odczytano to jako przytyk pod adresem demokratycznej administracji i Obamy osobiście.
Zapytany w wywiadzie dla NBC News o sobotni wiec Becka, prezydent odpowiedział, że go nie oglądał w TV, ale oświadczył, że uznaje jego prawo do wygłaszania poglądów.
"Nie dziwi mnie, że ktoś taki jak pan Beck jest w stanie poruszyć pewną część społeczeństwa" - powiedział. Dodał, że sprzyjają temu obecne trudności gospodarcze kraju.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/