Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Obama potwierdza determinację w obronie sojuszników

0
Podziel się:

Po śmierci północnokoreańskiego przywódcy
Kim Dzong Ila, USA pozostają zdeterminowane w obronie swoich sojuszników - zapewnił amerykański
prezydent Barack Obama w rozmowie telefonicznej z premierem Japonii Yoshihiko Nodą.

Po śmierci północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Ila, USA pozostają zdeterminowane w obronie swoich sojuszników - zapewnił amerykański prezydent Barack Obama w rozmowie telefonicznej z premierem Japonii Yoshihiko Nodą.

Takie przesłanie tej rozmowy przekazał Biały Dom w komunikacie prasowym. "Prezydent podkreślił także wagę, jaką przywiązuje do utrzymania stabilności na Półwyspie Koreańskim i w regionie" - głosi komunikat.

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton wyraziła w poniedziałek zaufanie, że Korea Płn., gdzie zmieni się przywództwo, "będzie podążać ścieżką pokoju", współpracować ze wspólnotą międzynarodową oraz poprawiać stosunki z sąsiadami. Jednocześnie z niepokojem wyraziła się o losie północnokoreańskiego społeczeństwa.

Japoński sekretarz generalny gabinetu Osamu Fujimura powiedział, że USA, Japonia oraz Korea Południowa rozważają zwołanie spotkania na wysokim szczeblu, by omówić rozwój sytuacji w Korei Płn. Ten wysoki przedstawiciel rządu w Tokio nie sprecyzował, kiedy i gdzie spotkanie ma się odbyć.

Zapewnił jednocześnie, że Japonia wymienia się informacjami z rządem w Pekinie na temat rozwoju wypadków w Korei Płn., a także, że nie uległy zmianie plany wizyty premiera Nody w Chinach w dniach 25-26 grudnia.

Już wcześniej minister spraw zagranicznych Japonii Koichiro Gemba, przebywający z wizytą w Waszyngtonie, zapowiedział, że Japonia, USA i Korea Południowa będą ściśle współpracowały w wysiłkach zmierzających do skłonienia Północy do rezygnacji z programu nuklearnego. Państwa te mają nadzieję ujrzeć "faktyczne działania" Północy w tej sprawie - dodał.

Stany Zjednoczone pozostają w kontakcie z partnerami tzw. rozmów sześciostronnych na temat denuklearyzacji Północy - zapewniła ze swej strony Clinton. USA niepokoją się, że śmierć północnokoreańskiego przywódcy może zaburzyć stan względnego i kruchego spokoju między obiema Koreami.

W geście dobrej woli, minister obrony Korei Płd. Kim Kwan-Jin powiedział, że po zgonie północnokoreańskiego przywódcy przemyśli jeszcze raz decyzję o budzącym protesty Północy pomyśle świątecznej iluminacji trzech stojących niedaleko granicy granicy wież tak, by przypominały one bożonarodzeniowe choinki. Władze Korei Płn. uznały to za przejaw "wojny psychologicznej", której obie strony miały zaprzestać w myśl porozumień z 2004 r.

Tymczasem chiński prezydent Hu Jintao udał się we wtorek rano do ambasady Korei Płn. w Pekinie, by osobiście przekazać kondolencje z powodu śmierci Kim Dzong-Ila. Obserwatorzy odebrali to jako sygnał, że w niepewnym okresie przekazania władzy, Chińczycy chcą utrzymać specjalne, przyjazne stosunki z Phenianem.

O śmierci 69-letniego dyktatora Północy poinformowały w poniedziałek oficjalne media. Kim Dzong Il zmarł w sobotę, 17 grudnia, w rezultacie rozległego zawału serca podczas podróży pociągiem po kraju. (PAP)

kot/

10438719, arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)