Stany Zjednoczone odrzuciły w czwartek propozycję przeprowadzenia wyborów w Libii pod międzynarodowym nadzorem, przedstawioną wcześniej tego dnia przez syna libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, Saifa al-Islama.
"Uważam, że jest na to za późno" - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu USA Victoria Nuland. Powtórzyła, że Stany Zjednoczone są zdania, iż "nadszedł czas na niego (Kadafiego)".
W rozmowie, przeprowadzonej z wysłannikiem włoskiej gazety "Corriere della Sera" w hotelu w Trypolisie, syn Kadafiego oświadczył, że można przeprowadzić wybory w ciągu trzech miesięcy, a najpóźniej pod koniec roku.
Jak dodał "gwarancją ich przejrzystości mogłaby być obecność międzynarodowych obserwatorów". - Nie wskazujemy, jakich. Akceptujemy Unię Europejską, Unię Afrykańską, ONZ, NATO".
Podkreślił, że "w okresie poprzedzającym wybory trzeba wypracować nową konstytucję i całkowicie wolny system mediów".
Tymczasem premier Libii al-Bagdadi Ali al-Mahmudi oświadczył w czwartek, że jedynym sposobem na osiągnięcie pokojowego rozwiązania konfliktu w tym kraju jest zaprzestanie bombardowań przez NATO.
"Wzywamy do pokoju (...), ale najpierw NATO musi zaprzestać bombardowań" - powiedział libijski premier na konferencji prasowej w Trypolisie.
Spytany o wypowiedź Saifa al-Islama dla "Corriere della Sera", że jego ojciec ustąpi, jeśli przegra wybory", Mahmudi powiedział: "Chciałbym to skorygować i powiedzieć, że przywódca Rewolucji (1 Września) nie zajmuje się żadnymi wyborami". (PAP)
cyk/ ap/
9216750 9216500 arch.