Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Pekin chce ściągnąć produkcję high-tech do Chin

0
Podziel się:

Etykieta "made in China" na elektronicznych gadżetach oznacza
jedynie, że produkty te zostały tam zmontowane, jednak większość ich kluczowych elementów pochodzi
z innych miejsc - przypomina "Wall Street Journal" i pisze, że Pekin ma plan, by to zmienić.

Etykieta "made in China" na elektronicznych gadżetach oznacza jedynie, że produkty te zostały tam zmontowane, jednak większość ich kluczowych elementów pochodzi z innych miejsc - przypomina "Wall Street Journal" i pisze, że Pekin ma plan, by to zmienić.

W poniedziałkowym numerze gazeta przypomina, że Chiny dostarczają 97 proc. światowych zasobów metali ziem rzadkich - pierwiastków o dziwnie brzmiących nazwach (np. europ), kluczowych dla funkcjonowania skomplikowanej elektroniki, jak samochody elektryczne czy turbiny wiatrowe.

Deng Xiaoping, chiński przywódca i inicjator otwarcia kraju na świat, powiedział w 1992 roku, że "Bliski Wschód ma ropę, a Chiny mają metale ziem rzadkich". Podobnie jak OPEC w latach 70. wykorzystała ropę, by zdobyć petrodolary, Pekin wykorzystuje metale ziem rzadkich do prowadzenia polityki przemysłowej - podkreśla "WSJ".

W miarę jak popyt na te metale rośnie, Pekin drastycznie zmniejsza ich kwoty eksportowe. Tylko w tym roku spadły one o 40 proc. - pisze "WSJ". Jeśli potrwa to przez kilka najbliższych lat, wielkie międzynarodowe koncerny będą musiały albo przenieść produkcję skomplikowanej elektroniki do Chin, albo zrezygnować z części opłacalnych biznesów - przekonuje dziennik. Według gazety metale ziem rzadkich będą "łomem" do "wyważenia zachodnich tajemnic handlowych".

Dziennik przypomina również, że wstępując do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2000 roku, Chiny zobowiązały się do zniesienia kwot eksportowych. Wyjątkiem może być sytuacja, w której również krajowi producenci są objęci tymi samymi zasadami. "Jednak chińscy producenci najwyraźniej nie mają trudności" z dostępem do metali ziem rzadkich, podczas gdy ich dostawy do Japonii, która wykorzystuje ich najwięcej na świecie, zmniejszały się jeszcze przed sporem z ubiegłego miesiąca o chińskiego kapitana łodzi rybackiej - dodaje gazeta.

Według "WSJ" nawet jeśli USA, UE i Japonia zdecydują się skorzystać z arbitrażu WTO, potrwa lata zanim organizacja wyda orzeczenie lub zanim powstaną nowe kopalnie. W tym czasie zachodnie firmy, w tym również produkujące podzespoły do uzbrojenia, nie będą miały innego wyjścia, jak przenieść produkcję do Chin.

Jeśli kontrolowanie eksportu metali ziem rzadkich jest jedynie posunięciem mającym na celu zdobycie lepszej pozycji, by zapobiec protekcjonistycznym tendencjom kiełkującym w USA i Europie, jest jeszcze szansa na szczęśliwe zakończenie - pisze "WSJ".

"Jeśli jednak Pekin odmawia światu dostępu do rzadkich, ale ważnych pierwiastków w ramach polityki merkantylistycznej, by wzmocnić własną przewagę, to jest to przypadek, w którym spór handlowy powinien być podniesiony do rangi kwestii bezpieczeństwa i polityki, a dostęp Chin do innych rynków powinien podlegać negocjacjom" - przekonuje gazeta.

I dodaje, że "uzasadnienie dla wciągania rozwijających się Chin w system światowy załamie się, jeśli Pekin będzie bezkarnie łamał jego zasady".(PAP)

keb/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)