15.2.Waszyngton (PAP) - Biuro inspektora generalnego wojsk lądowych USA zbada sprawę przypadkowego zastrzelenia w Iraku amerykańskiego żołnierza, który według Pentagonu zginął prawdopodobnie od kul polskich wojsk - poinformował PAP rzecznik armii USA. Strona polska zaprzecza wersji Pentagonu.
21-letni specjalista Jesse R. Buryj zginął w maju 2004 r., kiedy jego oddział wraz Polakami kontrolował w nocy ruch uliczny na rondzie w Karbali. Żołnierze usiłowali zatrzymać podejrzaną ciężarówkę, która zignorowała rozkaz i uderzyła w barierę ochronną. Wywiązała się strzelanina, w której Buryj został trafiony.
Jak się okazało, kierowca i pasażer ciężarówki byli nieuzbrojeni, więc żołnierz musiał zginąć od kuli wojsk USA lub polskich.
Jak powiedział PAP rzecznik ambasady RP w Waszyngtonie Marek Purowski, wstępne śledztwo, przeprowadzone przez dowództwo wojsk polskich, stwierdziło, że Buryj został zastrzelony prawdopodobnie przez Amerykanów. Strona amerykańska początkowo zgodziła się z tą konkluzją, ale potem zmieniła zdanie.
"Problem w tym, że nie przeprowadzono od razu pełnego dochodzenia. Sami Amerykanie przyznali, że nie zrobili ekspertyzy balistycznej, która wykazałaby, z jakiej broni pochodziła kula, która trafiła specjalistę Buryja. W tej sytuacji poznanie prawdy jest już niemożliwe" - powiedział Purowski.
Sprawa przypadkowego zastrzelenia żołnierza została opisana dwukrotnie przez "Washington Post", ostatnio w środę.
Dziennik pisze, że po publikacji pierwszego artykułu na ten temat w styczniu "przedstawiciele polskiego rządu prywatnie skarżyli się w Pentagonie, iż nie wiedzieli, że USA obwiniają polskie oddziały o zastrzelenie żołnierza".
Tomasz Zalewski (PAP)
mc/
