Zdaniem emerytowanego profesora Uniwersytetu Harvarda, Richarda Pipesa, umowa o dążeniu do redukcji strategicznej broni nuklearnej zawarta w poniedziałek przez prezydentów USA i Rosji nie jest wielkim osiągnięciem.
"Redukcja rakiet z liczby, która jest w stanie zniszczyć cały świat, do nieco mniejszego poziomu jest bez znaczenia. Dopiero całkowita eliminacja broni nuklearnej byłaby realnym osiągnięciem, ale to nie jest możliwe. Redukcje nie zniechęciły takich państw jak Iran czy Korea Północna do zbrojeń atomowych i sprzedaży rakiet innym krajom" - powiedział PAP Pipes, znawca historii Rosji i były dyrektor wydziału Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA.
Uważa on, że prezydent USA Barack Obama, który rozmawiał w Moskwie ze swym rosyjskim odpowiednikiem Dmitrijem Miedwiediewem, zręcznie rozgrywa sprawę tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, przeciwko której protestuje Rosja.
"Obama w sprytny sposób wypowiada się o tarczy - nie mówi ani tak, ani nie. Rosja zdaje sobie sprawę, że baza rakiet przechwytujących w Polsce jej nie zagraża. Problem polega na tym, że nie może się pogodzić, iż Stany Zjednoczone chcą rozmieścić te instalacje w regionie, który należał do niej. Tego nie może znieść. Nie wiem, co Obama im w Moskwie przekazał, ale myślę, że w sumie nie jest gotowy z tarczy zrezygnować" - powiedział profesor.
Jego zdaniem jednak USA niepotrzebnie sygnalizują stale gotowość przyjęcia w przyszłości do NATO Ukrainy i Gruzji.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ awl/ mc/