Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Prasa o Libii: Satysfakcja i niepewność po sukcesach powstańców

0
Podziel się:

W amerykańskich komentarzach prasowych na temat Libii przeważa
satysfakcja z - uważanego już za przesądzony - upadku reżimu Muammara Kadafiego. Liczne głosy
ostrzegają też jednak, że nie wiadomo jakie siły polityczne zastąpią dyktatora.

W amerykańskich komentarzach prasowych na temat Libii przeważa satysfakcja z - uważanego już za przesądzony - upadku reżimu Muammara Kadafiego. Liczne głosy ostrzegają też jednak, że nie wiadomo jakie siły polityczne zastąpią dyktatora.

"Upadek Kadafiego przybliża kres ciemnego rozdziału w historii krajów arabskich - epoki, w której dyktatorzy wydawali swe ogromne dochody z eksportu ropy naftowej na finansowanie międzynarodowego terroryzmu przeciw Zachodowi oraz tłumienie aspiracji swych narodów" - pisze w czwartkowym "Washington Post" Jim Hoagland.

Podkreślając, że operacja NATO odegrała kluczową rolę w sukcesie powstańców, autor sporządza bilans politycznych strat i zysków europejskich przywódców w wyniku powodzenia tej akcji. Największym zwycięzcą - jego zdaniem - jest francuski prezydent Nicolas Sarkozy, a przegraną - kanclerz Niemiec Angela Merkel.

"Sarkozy wiele ryzykował wysyłając francuskie samoloty do nalotów na Libię, zanim jeszcze miał aprobatę USA i sojuszu. Sukcesy rebeliantów powinny umożliwić mu reelekcję w przyszłym roku przez przedstawienie tej decyzji jako odważnej, a nie pochopnej i impulsywnej. A francuskie firmy naftowe na pewno skorzystają na koniunkturze na libijską ropę" - pisze Hoagland.

Merkel - ocenia publicysta - "w zestawieniu z Sarkozym wygląda na nieśmiałą i chwiejną w sprawie Libii, podobnie jak w sprawie europejskiego kryzysu zadłużeniowego".

Niechęć niemieckiej kanclerz do zaangażowania się w Libii ma - według Hoaglanda - także szersze, wykraczające poza Niemcy znaczenie, ze względu na wielką rolę tego kraju w Unii Europejskiej.

"Zdecydowane starania Merkel, by Niemcy nie brały udziału w akcji sojuszu w Libii oznaczały, że Unia Europejska straciła historyczną okazję objęcia przywództwa w kryzysie mającym strategiczne znaczenie dla Europy. Francja i Wielka Brytania musiały w efekcie działać poprzez NATO" - czytamy w komentarzu.

W sumie jednak - ocenia Hoagland, czołowy komentator polityki zagranicznej - operacja NATO w Libii pod przywództwem krajów europejskich dała odpór amerykańskim krytykom Europy, którzy potępiają ją często za unikanie militarnego zaangażowania w rozwiązywanie konfliktów międzynarodowych.

Publicysta podkreśla, że zbliżające się obalenie Kadafiego - klęska kolejnego, po Saddamie Husajnie, arabskiego dyktatora używającego petrodolarów do finansowania terrorystów - "powinna zasugerować przywódcom arabskim, że terroryzm nie tylko się nie opłaca, ale w końcu przyczyni się do zniszczenia jego sprawców".

Mniej optymistycznie ocenia wydarzenia w Libii publicysta "New York Timesa" Anthony Shadid. Zwraca on uwagę na chaos tam panujący, z którego nie wiadomo co się wyłoni.

"Niedokończona rewolucja w Libii ilustruje jak niebezpieczne stały się te zmiany. Chociaż flagi rebeliantów powiewają nad Trypolisem, ich kierownictwo jest podzielone na frakcje i działa w chaotyczny sposób. Intencje i wpływy islamistów w ich szeregach są niejasne. Kadafi pozostaje na wolności, co przypomina ucieczkę Saddama Husajna. Nie wspominając oczywiście o tym, że mnóstwo młodych ludzi zdobyło mnóstwo broni" - pisze autor.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)