Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Próba zamachu:prasa wskazuje na luki w bezpieczeństwie i Jemen

0
Podziel się:

Na problemy w systemie bezpieczeństwa oraz na Jemen jako teren
amerykańskiej walki z terroryzmem zwraca uwagę poniedziałkowa prasa amerykańska, komentując
nieudaną próbę zamachu, dokonaną w piątek przez młodego Nigeryjczyka w samolocie z Amsterdamu do
Detroit.

Na problemy w systemie bezpieczeństwa oraz na Jemen jako teren amerykańskiej walki z terroryzmem zwraca uwagę poniedziałkowa prasa amerykańska, komentując nieudaną próbę zamachu, dokonaną w piątek przez młodego Nigeryjczyka w samolocie z Amsterdamu do Detroit.

W artykule wstępnym "Washington Post" ocenia, że incydent jest alarmujący z trzech powodów. Dowodzi nieszczelności systemu kontroli - zamachowiec wniósł do samolotu materiał wybuchowy pentryt, tak jak autor próby zamachu z 2001 roku Richard Reid. Po drugie, służby antyterrorystyczne nie zwróciły większej uwagi na Umara Faruka Abdulmutallaba, choć jego ojciec ostrzegał, że jest on potencjalnie niebezpieczny. Wreszcie, jeśli potwierdzą się związki Nigeryjczyka z Al-Kaidą w Jemenie, incydent dowiedzie, że kraj ten jest groźny jako miejsce szkolenia terrorystów.

W osobnym artykule dziennik przypomina, że Abdulmutallab miał przyznać się agentom FBI, że został wyposażony i przeszkolony przez Al-Kaidę w Jemenie. Gazeta powołuje się na oficjeli i analityków, według których tamtejsza filia Al-Kaidy znana jest jako AQAP i wciąż jest w fazie tworzenia.

Dziennik przypomina, że szef AQAP Nasir al-Wahajszi oraz uczestnicy zamachów w Jemenie na amerykański okręt USS Cole uciekli w lutym 2006 roku z silnie strzeżonego więzienia w Sanie. Dwa miesiące po ataku na ambasadę USA w Jemenie w listopadzie 2008 roku jemeńska i saudyjska filia Al-Kaidy połączyły się, by stworzyć AQAP. Liczbę jej ścisłych działaczy "Washington Post" ocenia na około stu; powołując się na źródła jemeńskie podkreśla szerokie poparcie dla siatki wśród plemion w południowych i północnych prowincjach kraju.

Dziennik cytuje jemeńskiego eksperta ds. terroryzmu Saida Obaida, który twierdzi, że "Jemen stał się miejscem, gdzie najlepiej można zrozumieć dzisiaj Al-Kaidę i jej ambicje".

Z kolei "New York Times" pisze o "trzecim, w większości potajemnym froncie", który USA otworzyły w Jemenie w walce z Al-Kaidą. Przypomina, że "przed rokiem CIA wysłała tam kilku ze swych najwyższych rangą agentów w terenie, z doświadczeniem antyterrorystycznym", a Pentagon w ciągu najbliższych 18 miesięcy "zwiększy ponad dwukrotnie poziom swojej pomocy wojskowej" dla Jemenu. Według gazety latem prezydent Ali Abd Allah Salah "zgodził się na szerszą jawną i tajną pomoc w odpowiedzi na rosnącą presję ze strony USA i sąsiadów Jemenu, szczególnie Arabii Saudyjskiej". Przedstawiciele USA nie nagłaśniali roli Stanów Zjednoczonych w nalocie jemeńskich sił zbrojnych na przywódców Al-Kaidy, dokonanym 17 grudnia. Cytowany przez "NYT" jemeński urzędnik zauważa, że "współpraca z USA jest konieczna", jednak "zaangażowanie Ameryki budzi sympatię dla Al-Kaidy" ze strony "zwykłego człowieka".

"Wall Street Journal" w poniedziałek skupia się na postaci niedoszłego zamachowca, który według gazety przeszedł "niezwykłą transformację - od dobrze sytuowanego studenta do podejrzanego o globalny terroryzm". Do połowy 2008 roku syn znanego nigeryjskiego bankiera studiował w prestiżowej szkole i mieszkał w luksusowym mieszkaniu w Londynie. Otrzymał wtedy dwuletnią wizę do USA - zdaniem amerykańskich urzędników nie było wówczas podstaw, by odmówić mu wizy ani informacji wskazujących na jego radykalne poglądy. Po ukończeniu londyńskiej uczelni Abdulmutallab kontynuował edukację w Dubaju, którą miał zakończyć w grudniu. W maju próbował wjechać ponownie do Wielkiej Brytanii, jednak służby graniczne miały zastrzeżenia wobec szkoły, w której miał podjąć studia i nie przyznały mu wizy studenckiej.

Według nigeryjskiego ministerstwa informacji Abdulmutallab w ostatnich miesiącach wbrew woli rodziców pojechał do Jemenu. W listopadzie oznajmił, że zamierza tam pozostać kilka lat i w tym samym miesiącu wysłał ojcu sms informujący, że zrywa kontakty z rodziną. Jego ojciec, po nieudanej próbie otrzymania wizy jemeńskiej, zaalarmował władze Nigerii i USA.

"Władze w USA, Europie i Afryce próbują zrozumieć, gdzie Abdulmutallab był w ciągu ostatniego półtora roku i z kim się kontaktował na drodze do piątkowej próby zamachu" - pisze "NYT". Dziennik zaznacza, że nie jest jasne, jak władze Nigerii potraktowały ostrzeżenia ojca niedoszłego zamachowca o radykalizacji jego syna, ani też, czy umieściły Abdulmutallaba na liście osób do obserwacji. (PAP)

awl/ ro/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)