Kilkunastu kongresmanów z Partii Demokratycznej dostało ochronę osobistą po serii incydentów z użyciem przemocy albo pogróżek pod ich adresem w związku z uchwaleniem reformy ochrony zdrowia przez Kongres.
Przywódca demokratycznej większości w Izbie Reprezentantów, Steny Hoyer, powiedział w środę na konferencji prasowej na Kapitolu, że niepokoi się o bezpieczeństwo ustawodawców ze swojej partii.
Ustawa o reformie została uchwalona w Izbie Reprezentantów w niedzielę wieczorem wyłącznie głosami Demokratów. Wszyscy Republikanie głosowali przeciw.
W środę poinformowano, że w domu brata jednego z demokratycznych kongresmanów, Toma Perriello z Wirginii, ktoś przeciął przewody gazowe. Sprawę bada FBI wraz z lokalną policją.
Jeszcze przed niedzielnym głosowaniem, w piątek, włamano się i dokonano zniszczeń w biurze kongresmanki Louise Slaughter w Niagara Falls w stanie Nowy Jork. Slaughter odegrała jedną z czołowych ról w przeforsowaniu ustawy o reformie.
Jak podała we wtorek telewizja MSNBC, w Pensylwanii policja prowadzi dochodzenie w sprawie pogróżek kierowanych pod adresem Demokratów przez jednego z miejscowych ultraprawicowych działaczy.
Wezwał on w internecie do obrzucania kamieniami biur Partii Demokratycznej w proteście przeciw reformie opieki zdrowotnej, którą nazwał zamachem na wolność Amerykanów.
Kiedy demokratyczni kongresmani wchodzi w niedzielę do Kapitolu na posiedzenie Izby Reprezentantów decydujące o reformie, zgromadzeni na schodach demonstranci z prawicowej Tea Party (Partii Herbacianej) obrzucali ich wyzwiskami.
Jeden z afroamerykańskich kongresmanów został nazwany "nigger" (czarnuch), a kongresman Barney Frank, jawny gej, spotkał się z epitetem "fag" (pedał).
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ zab/