Republikanie w Senacie nie dopuścili na razie do rozpoczęcia debaty na temat planowanego przez administrację zwiększenia liczby wojsk w Iraku i uchwalenia rezolucji przeciwko eskalacji wojny w tym kraju.
W poniedziałek wieczorem (czasu USA) Demokratom nie udało się uzyskać większości co najmniej 60 głosów wymaganej do rozpoczęcia debaty - tylko 49 senatorów głosowało za, a 47 przeciw.
Tematem dyskusji miał być projekt kompromisowej rezolucji republikańskiego senatora Johna Warnera, która zyskała poparcie Demokratów. Stwierdza ona, że Senat nie zgadza się z planem George'a Busha i wzywa wojska USA w Iraku, aby nie wdawały się w walki frakcyjne w tym kraju.
Republikanie zgłosili jednak także dwie inne, alternatywne rezolucje, w których oświadczyli dodatkowo, że Kongres nie powinien obcinać administracji funduszy na operacje w Iraku - czego chce część Demokratów - i domagali się głosowania nad nimi w zamian za poparcie rezolucji Warnera.
Demokraci nie wyrazili na to zgody, co doprowadziło do sytuacji, kiedy niemal wszyscy Republikanie, w tym także krytyczni wobec strategii Busha w Iraku, zmobilizowali się wokół kierownictwa partii w Senacie, które nakazało głosowanie przeciw rozpoczęciu debaty.
Demokratyczni liderzy zapowiadają ponowne wniesienie wkrótce pod dyskusję projektów rezolucji przeciwko wysłaniu do Iraku dodatkowych 21 tysięcy wojsk. Podobne plany mają Demokraci w Izbie Reprezentantów.
Rezolucje nie są prawnie wiążące dla prezydenta, a więc nie powstrzymają go przed dalszym prowadzeniem w wojny. Mogą jednak mieć spore znaczenie polityczne, tym większe, im więcej Republikanów przyłączy się do antywojennej opozycji.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/