Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Rocznica zamachów z 11 września 2001: jak atak zmienił Amerykę

0
Podziel się:

Psychiczna trauma w związku z wydarzeniami
11 września w zasadzie w USA już minęła - z wyjątkiem Nowego
Jorku. Według najnowszych badań telewizji CBS News i "New York
Timesa", w mieście tym aż 29 procent mieszkańców myśli o ataku
sprzed 5 lat "codziennie", a dalsze 17 procent "co tydzień".

Psychiczna trauma w związku z wydarzeniami 11 września w zasadzie w USA już minęła - z wyjątkiem Nowego Jorku. Według najnowszych badań telewizji CBS News i "New York Timesa", w mieście tym aż 29 procent mieszkańców myśli o ataku sprzed 5 lat "codziennie", a dalsze 17 procent "co tydzień".

11 września 2001 r. terroryści z Al-Kaidy porwali w USA cztery samoloty i staranowali budynki Światowego Centrum Handlu (WTC) w Nowym Jorku i gmach Pentagonu w Waszyngtonie. Samolot, który leciał do Waszyngtonu i miał uderzyć w Kongres lub Biały Dom, rozbił się w Pensylwanii, kiedy pasażerowie próbowali przejąć od porywaczy kontrolę nad sterami.

W wyniku ataku zginęło prawie 3000 ludzi, z czego większość wskutek pożaru i zawalenia się wieżowców WTC.

Akcja Al-Kaidy była największym zamachem terrorystycznym w historii USA i pierwszym bezpośrednim atakiem na Amerykę na jej terytorium od inwazji brytyjskiej w 1812 r.

Zaskoczył on całkowicie rząd amerykański mimo sygnałów ostrzegawczych, z których służby specjalne nie potrafiły wyciągnąć odpowiednich wniosków. W odpowiedzi Kongres i administracja Busha wzmocniły zabezpieczenia przed aktami terroru, przewidziane w uchwalonej w październiku 2001 r. Ustawie Patriotycznej.

Zaostrzono kontrole na lotniskach i w portach, uzupełniono załogi samolotów o uzbrojonych policjantów w cywilu, przybywającym do USA obcokrajowcom pobiera się odciski palców. Zgodnie z zaleceniami specjalnej komisji do zbadania kulis braku przygotowania rządu na atak 11 września, poprawiono koordynację działań służb specjalnych i wszystkich agencji federalnych zaangażowanych w ochronę kraju przed terrorystami.

Powstało nowe Ministerstwo Bezpieczeństwa Kraju odpowiedzialne za walkę z terroryzmem. Wprowadzono ściślejszą kontrolę zagranicznych transferów bankowych, aby przechwycić fundusze płynące na konta Al- Kaidy i pokrewnych jej organizacji.

Niektóre posunięcia - jak się spodziewano - doprowadziły do konfliktu z tradycyjnymi prawami i wolnościami obywateli wynikającymi z konstytucji oraz międzynarodowymi normami praw człowieka, wystawiając na próbę amerykańską demokrację. Zaraz po ataku z 11 września, FBI aresztowało ponad 1200 imigrantów arabskiego pochodzenia i ze środowisk muzułmańskich, przetrzymując ich miesiącami bez sankcji prokuratorskiej. Niemal żadnemu z nich nie udowodniono początkowych zarzutów współpracy z terrorystami; wielu oskarżono tylko o wykroczenia imigracyjne.

Kontrowersje wywołało też osadzenie w aresztach wojskowych i aresztach CIA poza terytorium USA - głównie w bazie amerykańskiej Guantanamo na Kubie - ponad 700 podejrzanych o terroryzm, schwytanych przeważnie w czasie operacji w Afganistanie.

Ponieważ Pentagon nie przyznał im statusu jeńców wojennych, nie mieli praw wynikających z Konwencji Genewskich, a jako cudzoziemcom odmówiono im również dostępu do sądów w USA; ogłoszono, że będą sądzeni przed specjalnymi trybunałami wojskowymi, obradującymi przy drzwiach zamkniętych, gdzie nie obowiązują rygorystyczne zasady udowodnienia winy.

W wyniku batalii obrońców praw człowieka sprawa "więźniów Guantanamo" trafiła jednak do sądów, które zakwestionowały legalność postępowania władz.

W czerwcu Sad Najwyższy uznał planowane trybunały - które nie zdążyły jeszcze nikogo osądzić - za niezgodne z konstytucją i nakazał przyznanie zatrzymanym praw jeńców wojennych.

Ostatnio - na kilka dni przed rocznicą zamachów - Bush ogłosił, że trybunały, dotąd zalegalizowane tylko dekretem prezydenckim, powinny być usankcjonowane ustawą Kongresu, podobnie jak metody brutalnych przesłuchań podejrzanych, krytykowane jako okrutne i poniżające, a przez niektórych określane mianem tortur. Bush broni tych metod jako koniecznych sposobów zdobycia przez wywiad informacji mogących zapobiec dalszym atakom terrorystycznym.

Administracja naraziła się też na krytykę w związku z programem inwigilacji telefonicznej Amerykanów bez nakazu sądowego, zarządzonym przez prezydenta po 11 września. Bush argumentuje, że jest to niezbędne do wytropienia ewentualnych kontaktów obywateli USA z Al-Kaidą. Z sondaży wynika, że ma w tym poparcie większości społeczeństwa. Okręgowy sąd federalny w Detroit zakwestionował jednak podsłuchy jako niezgodne z konstytucją i sprawa może jeszcze zawędrować do Sądu Najwyższego.

Tymczasem prezydent wezwał ostatnio Kongres do wyposażenia wywiadu w jeszcze większe uprawnienia w zakresie inwigilacji.

Wbrew niektórym obawom, nie sprawdziły się przewidywania, że 11 września wywoła w USA nagonkę na imigrantów arabskich albo muzułmańskich. Mimo kilku przypadków linczu - bezpośrednio po ataku - na osobach o wyglądzie arabskim czy uznanych za muzułmanów - w tym hinduskich Sikhów (nie są oni muzułmanami), dziś imigranci z tych grup żyją w Ameryce bezpiecznie, nadal adaptując się i integrując w amerykańskim "tyglu" dużo lepiej niż ich rodacy w Europie.

Według badań opinii, umocniły się negatywne stereotypy muzułmanów jako ludzi skłonnych do fanatyzmu i przemocy, ale nie słychać wezwań do ich masowych deportacji, jak w krajach europejskich. Inna sprawa, że radykalne głosy z tych społeczności są też w USA dużo mnie słyszalne niż np. w Anglii, czy Holandii.

Podkreśla się, że porywacze samolotów z 11 września to przyjezdni obcokrajowcy - w odróżnieniu od sprawców samobójczych ataków terrorystycznych w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, którymi byli miejscowi islamiści, wychowani w tych krajach.

Dwie trzecie nowojorczyków obawia się kolejnego ataku. W Nowym Jorku prawie każdy, jeżeli sam nie stracił kogoś bliskiego w zamachu, zna kogoś dotkniętego osobiście tą tragedią. Tysiące ludzi, którzy tego dnia przebywali dłużej w rejonie Strefy Zero - miejscu zawalenia się wież WTC - w tym głównie strażacy, policjanci i ochotnicy uczestniczący w akcji ratowniczej i odbudowie z gruzów - cierpi na schorzenia układu oddechowego i na raka wskutek wdychania toksycznych pyłów.

W kraju jest inaczej - tylko 22 procent Amerykanów obawia się możliwości powtórzenia się podobnego ataku, o 17 procent mniej niż bezpośrednio po 11 września. Trzy czwarte mówi, że ich życie całkowicie wróciło do normy.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mmp/ kan/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)