Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Rząd: Kontakty agentów z prostytutkami nie zagroziły Obamie

0
Podziel się:

Członkowie Kongresu USA badający sprawę agentów Secret Service, którzy
zabawiali sie z prostytutkami w Kolumbii, niepokoją się, że mogło to narazić na szwank
bezpieczeństwo prezydenta Baracka Obamy. Administracja zapewnia jednak, że do tego nie doszło.

Członkowie Kongresu USA badający sprawę agentów Secret Service, którzy zabawiali sie z prostytutkami w Kolumbii, niepokoją się, że mogło to narazić na szwank bezpieczeństwo prezydenta Baracka Obamy. Administracja zapewnia jednak, że do tego nie doszło.

Republikański senator Charles Grassley z senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości powiedział, że Dania Suarez, z którą spędzał noc szef grupy agentów w hotelu w Cartagenie, mogła być "szpiegiem rosyjskim".

W środę przed komisją odbywają się przesłuchania w sprawie skandalu. W imieniu administracji wyjaśnienia składa minister bezpieczeństwa kraju Janet Napolitano.

Demokratyczny przewodniczący komisji, senator Patrick Leahy zapytał ją, czy agenci ochrony prezydenta są odpowiednio przeszkoleni co do ryzyka intymnych kontaktów z cudzoziemkami.

Napolitano odpowiedziała, że szkolenie agentów "skupia się na zachowaniu zgodnym z najwyższymi standardami moralnymi". Zapewniła też, że w wyniku ich kontaktów z prostytutkami w Kolumbii bezpieczeństwo prezydenta nie było narażone na żadne ryzyko.

Agenci spędzali noc z przedstawicielkami najstarszej profesji w Cartagenie w przeddzień przyjazdu tam Obamy na szczyt państw obu Ameryk 12 kwietnia.

We wtorek wieczorem prezydent Obama był gościem programu telewizyjnego prowadzonego przez komika Jimmy'ego Fallona, który zapytał go o sprawę agentów. Prezydent odpowiedział, że incydent nie powinien przesłonić zasług jego ochrony, która jest "znakomita".

"Nie wiem, co tamci (w Cartagenie - PAP) sobie myśleli. Dlatego już nie pracują" - dodał.

Sześciu spośród dwunastu agentów, którym zarzucono kontrakty z prostytutkami, zwolniono ze służby w zeszłym tygodniu, a dalszych dwóch podało się do dymisji we wtorek.

"Washington Post" tymczasem podał, że funkcjonariusze Secret Service zwolnieni w związku ze skandalem twierdzą, iż nie zasługują na to, gdyż ich przełożeni tolerowali dotychczas podobne zachowanie w czasie podróży prezydentów.

Ostrzegają oni, że mogą teraz opowiedzieć mediom o tym, jak w czasie takich podróży uczęszczali do nocnych klubów, pili tam i spędzali noce z prostytutkami.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)