Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Sąd oczyścił Manninga z zarzutu pomocy wrogowi

0
Podziel się:

Trybunał wojskowy oczyścił oskarżonego o przekazanie poufnych informacji
portalowi WikiLeaks żołnierza USA Bradley'a Manninga z głównego zarzutu, czyli pomocy wrogowi.
Uznał go jednak winnym 19 z 20 pozostałych zarzutów, za co grozi mu ok. 130 lat więzienia.

Trybunał wojskowy oczyścił oskarżonego o przekazanie poufnych informacji portalowi WikiLeaks żołnierza USA Bradley'a Manninga z głównego zarzutu, czyli pomocy wrogowi. Uznał go jednak winnym 19 z 20 pozostałych zarzutów, za co grozi mu ok. 130 lat więzienia.

Sąd w bazie Fort Meade w stanie Maryland uznał starszego szeregowego za winnego pięciu zarzutów szpiegostwa, pięciu zarzutów kradzieży, a także oszustwa komputerowego i innych naruszeń.

Ale to pomaganie nieprzyjacielowi było głównym punktem oskarżenia liczącego w sumie 21 zarzutów. Oskarżyciele argumentowali, że przekazując WikiLeaks setki tysięcy tajnych dokumentów, szeregowy Manning pomógł Al-Kaidzie, gdyż terroryści - tak jak inni - uzyskali dostęp do opublikowanych informacji.

Postawienie przez rząd USA zarzutu "pomagania wrogowi" nie miało swego precedensu w sprawach dotyczących przecieków prasowych.

W razie potwierdzenia tego zarzutu, 25-letniemu Manningowi groziła kara dożywotniego pozbawienia wolności, bez możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe.

Ale i tak Manning spędzi w więzieniu długie lata. W sumie za 19 potwierdzonych zarzutów grozi mu wyrok nawet około 130 lat. Ogłoszenie wymiaru kary jest oczekiwane od godziny 9.30 czasu lokalnego w środę.

"Werdykt Manninga to cios dla śledczego dziennikarstwa i jego informatorów" - oświadczyła w komentarzu organizacja "Reporterzy bez granic". Zdaniem organizacji "werdykt jest ostrzeżeniem dla wszystkich informatorów, wobec których administracja Obamy toczy bezprecedensową ofensywę, ignorując interes publiczny wynikający z ujawnienia informacji".

Także demaskatorski portal WikiLeaks napisał w komunikacie umieszczonym na Twitterze, że wtorkowe orzeczenie sądu świadczy o "niebezpiecznym ekstremizmie administracji prezydenta USA Baracka Obamy". Portal ocenił, że uznanie Manninga winnym pięciu zarzutów szpiegostwa to "poważny, nowy precedens" w historii przekazywania prasie poufnych informacji.

Oświadczenie wydała także rodzinna Manninga, wyrażając w nim rozczarowanie z werdyktu, ale też radość z faktu, że Manning został uniewinniony z zarzutu pomagania wrogowi. "Brad kochał swój kraj i był dumny z noszenia munduru USA" - napisała w oświadczeniu rodzina.

Materiały przekazane przez Manninga WikiLeaks, organizacji kierowanej przez Juliana Assange'a, zostały wykorzystane przez media, budząc sensację w 2011 roku. Wśród blisko pół miliona dokumentów były zastrzeżone raporty bojowe z Iraku, gdzie Manning odbywał służbę, oraz z Afganistanu, informacje o więźniach przetrzymywanych bez procesów w więzieniu Guantanamo, a także setki tysięcy depesz dyplomatycznych. Najbardziej głośnym ujawnionym dokumentem był zapis wideo śmiercionośnego ataku śmigłowcowego z 2007 roku, który WikiLeaks rozpowszechnił z tytułem "Uboczne zabójstwo". W ataku zginęli cywile, wśród nich pracownicy agencji prasowej Reuters.

Podczas ośmiotygodniowego procesu adwokaci Manninga mówili, że ich klient kierował się "honorem" ujawniając informacje o wykroczeniach popełnianych przez rząd USA. Chciał, aby "ludzie poznali prawdę" i chodziło mu o "wywołanie debaty". Twierdzili też, że Manning jest "młodym, naiwnym", ale "mającym dobre intencje humanistą".

Obrona portretowała też Manninga, żołnierza-geja, jako głęboko dręczonego problemami identyfikacji płciowej w czasie, gdy jawni homoseksualiści nie mogli służyć w siłach zbrojnych USA. Jego gwałtowne wybuchy w trakcie służby w Iraku powinny być sygnałem ostrzegawczym, by nie dawać mu dostępu do tajnych materiałów - argumentowali. Jednocześnie obrona kwestionowała też zarzut, że jego czyn poważnie zaszkodził bezpieczeństwu Ameryki.

Oskarżyciele przedstawili natomiast Manninga jako szukającego rozgłosu przebiegłego anarchistę i zdrajcę. Rząd USA domagał się dla Manninga najwyższego wymiaru kary za poważne naruszenie bezpieczeństwa kraju, w tym przekazanie raportów z pola walki z Iraku i Afganistanu.

Manning miał też znaczne grono zwolenników, którzy uważają, że rzucił światło na budzące wątpliwości operacje USA za granicą.

W oczekiwaniu na wydanie wyroku około 30 osób demonstrowało przed bazą Fort Meade w koszulkach z napisem "truth" (prawda). "Nie chciał pomagać wrogowi, ale przekazać informacje niezbędne byśmy mogli kontrolować rząd" - mówiła jedna z demonstrujących kobiet.

Do wielu z postawionych mu zarzutów Manning przyznał się dobrowolnie - w tym do zarzutu posiadania dokumentów dotyczących bezpieczeństwa narodowego, do których nie miał upoważnienia.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

icz/ zab/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)