Wymiar sprawiedliwości USA uznał w czwartek Amerykanina somalijskiego pochodzenia Mohameda Osmana Mohamuda za winnego próby dokonania zamachu bombowego w czasie dorocznej inauguracji drzewka bożonarodzeniowego w Portland, na zachodzie Stanów Zjednoczonych.
Niedoszłemu zamachowcy, a jednocześnie byłemu studentowi portlandzkiego uniwersytetu grozi teraz dożywocie.
Mężczyźnie postawiono zarzut próby użycia broni masowego rażenia w związku ze spiskiem, mającym na celu przeprowadzenie zamachu bombowego podczas imprezy publicznej. Orzeczenie o karze zostanie wydane w połowie maja.
Federalne Biuro Śledcze (FBI)
aresztowało Mohamuda w listopadzie 2010 roku krótko po tym, jak za pomocą telefonu komórkowego na placu pełnym ludzi próbował zdetonować załadowaną materiałami wybuchowymi furgonetkę. Ładunki nie eksplodowały, gdyż były fałszywe i zostały dostarczone podejrzanemu przez FBI. Agenci podszywali się pod przedstawicieli Al-Kaidy w ramach wielomiesięcznej operacji, mającej na celu zdemaskowanie młodego dżihadysty.
W czasie procesu obrona zarzucała funkcjonariuszom FBI nadgorliwość. Podkreślała, że agenci sami wymyślili przestępstwo i wplątali w nie młodego człowieka. Adwokat Mohamuda zapowiedział apelację.
Z obroną nie zgodziła się ława przysięgłych. Uznała argumenty oskarżycieli, zgodnie z którymi oskarżony reprezentował radykalne poglądy i mógł wycofać się z próby zamachu w dowolnej chwili. (PAP)
zab/
13118378 arch. int.