Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: "Time": Amerykanie krytykują Polaków w Afganistanie

0
Podziel się:

#
dochodzi stanowisko polskiego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych
#

# dochodzi stanowisko polskiego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych #

17.12. Waszyngton (PAP/Media) - Oficerowie armii USA krytycznie ocenili na łamach tygodnika "Time" polskie zaangażowanie militarne w Afganistanie, którego nie postrzegają jako istotnego odciążenia własnych sił zbrojnych.Odpowiedzialne za misje naszego wojska Dowództwo Operacyjne odpiera zarzuty.

Jak napisał "Time", po przybyciu amerykańskiego batalionu do prowincji Ghazni latem bieżącego roku okazało się, że talibowie wznowili działalność na terenach, które armia USA przekazała rok wcześniej pod polską kontrolę w stanie spacyfikowanym. Według jednego z amerykańskich oficerów, niedostateczne patrolowanie dróg spowodowało, iż trasa między bazami koalicyjnymi została naszpikowana pułapkami minowymi.

"Krytycyzm taki jest powszechny wśród oficerów USA, którzy służyli w Afganistanie i kieruje się nie tylko przeciwko siłom polskim, ale także innym siłom NATO, których część jest krępowana tak zwanymi zastrzeżeniami, obejmującymi zakaz prowadzenia walki w nocy czy podróżowania bez pojazdu sanitarnego, co wyklucza piesze patrole. Kontyngent polski nie jest związany żadnymi z tych zastrzeżeń, ale oficerowie USA twierdzą, że polskie hierarchiczne podejście do działań bojowych kiepsko pasuje do kampanii przeciwpartyzanckiej, która wymaga, by oficerowie średniego i niższego szczebla podejmowali decyzje w realnym czasie na miejscu. Dodają, że sześciomiesięcznym turnusom Polaków brakuje ciągłości i że logistyczne bałaganiarstwo czyni ich zależnymi od amerykańskiego wsparcia" - napisał "Time".

Według tygodnika "polskiego kontyngentu nie można jednak winić za wszystkie niedostatki. Liczebność wojska jest bardzo niewielka jak na prowincję o rozmiarach Ghazni, podczas gdy kierowana przez talibów rebelia nasiliła się na znacznych obszarach południowego i wschodniego Afganistanu, podsycana przez niechęć do skorumpowanego rządu i gniew z powodu strat zadanych ludności cywilnej przez obce wojska, zwykle amerykańskie".

"Jeśli Polacy pozostają bierni, to częściowo może dlatego, że żołnierz liczy się z perspektywą stanięcia po powrocie do ojczyzny przed sądem, jeśli pomyłkowo zabije cywila, nawet w gorączce walki. Polskie siły zbrojne dopiero niedawno stały się w pełni zawodowe i mają ograniczone możliwości w porównaniu z najnowocześniejszą bronią i wsparciem logistycznym, jakie mają do dyspozycji Amerykanie" - podkreśla "Time".

Odnosząc się do opinii zawartych w artykule Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych - odpowiedzialne za misje zagraniczne polskiego wojska - podkreśliło w piątek, że anonimowe i szczątkowe wypowiedzi żołnierzy amerykańskich na temat ogólnej sytuacji w prowincji Ghazni nie mogą być podstawą do całościowej oceny działalności Polskich Sił Zadaniowych w Afganistanie.

Zdaniem wojskowych z DO SZ, artykuł nie odzwierciedla rzeczywistości i zaniża wysiłek polskich oraz amerykańskich żołnierzy. "To próba poróżnienia sojuszników wykonujących ważną misję w prowincji Ghazni i całym Afganistanie" - ocenił w piątek rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Mirosław Ochyra.

Jak przypomniał, zarówno obecny dowódca Sił ISAF gen. David Petraeus, dowódca Sektora Wschodniego gen. John Campbell, jak i ich poprzednicy, wielokrotnie wyrażali uznanie, wysoko oceniając poziom wykonywania zadań i wyszkolenia Polskich Sił Zadaniowych.

Jego zdaniem, wypowiedź szefa policji jednego z dystryktów prowincji Ghazni nie jest reprezentatywną oceną polsko-afgańskiej współpracy w zakresie bezpieczeństwa.

"Zarówno gubernator prowincji Mussa Khan jak i szef policji w prowincji Ghazni Khayalbaz Shirzai wielokrotnie wyrażali się z uznaniem o efektach operacyjnych oraz chwalili współpracę z Polskimi Siłami Zadaniowymi, a o poziomie współpracy w tym zakresie świadczy rosnąca liczba wyszkolonych policjantów oraz wspólnych operacji prowadzonych w prowincji Ghazni" - wskazał mjr Ochyra.

Odnosząc się do szczegółowych wątków artykułu, rzecznik podkreślił, że "śmigłowce Mi-24 nie są w żadnym wypadku postrachem dla ludności cywilnej i władz prowincji". Maszyny te - jak zaakcentował - są wykorzystywane do wsparcia działań operacyjnych prowadzonych w Ghazni.

Mjr Ochyra przypomniał, że bezpieczeństwo w poszczególnych prowincjach i dystryktach Afganistanu w minionych latach ulegało zmianom, które były wynikiem operacji prowadzonych przez siły koalicyjne i reakcji na nie ze strony rebeliantów. "Opisywany w artykule dystrykt Andar nigdy nie był najłatwiejszym terenem prowadzenia operacji, o czym świadczy liczba incydentów i potyczek, jakie w tym terenie stoczyli zarówno żołnierze Polskich Sił Zadaniowych, jak i żołnierze amerykańscy" - wskazał rzecznik. (PAP)

dmi/ ktl/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)