Jak oświadczyło we wtorek amerykańskie ministerstwo bezpieczeństwa kraju, nie znaleziono dowodów na to, by atak komputerowych hakerów spowodował niedawną awarię pompy w systemie wodociągów w stanie Illinois.
Władze federalne poinformowały w ubiegłym tygodniu o rozpoczęciu śledztwa w sprawie możliwego ataku zagranicznych hakerów. Byłby to pierwszy w USA przypadek, że atak na obsługujący sieć infrastruktury system komputerowy spowodował zniszczenia materialne.
O sprawie poinformował na swoim blogu internetowym Joe Weiss, ekspert do spraw bezpieczeństwa cybernetycznego. W raporcie służb wywiadowczych w stanie Illinois, do którego dotarł, opisywane były szczegóły ataku cybernetycznego na system komputerowy sieci publicznych wodociągów, którego konsekwencją było przepalenie jednej z pomp. Jak później ustalono, chodziło o sieć zlokalizowaną w Springfield, stolicy stanu Illinois.
Pracownicy mieli zauważyć dwa miesiące temu usterki w systemie komputerowym, wskazujące na atak hakerów, którzy mieli wejść w posiadanie haseł i nazw użytkowników w systemie informatycznym odpowiedzialnym za sterowanie prac pomp. Komputer, z którego dokonano ataku, miał być zlokalizowany w Rosji.
"Po dokładnej analizie nie znaleźliśmy śladów ataku cybernetycznego, prowadzącego do awarii pomp w systemie wodociągów" - oświadczył we wtorek rzecznik prasowy ministerstwa bezpieczeństwa kraju Chris Ortman.
Dodał, że raport, który wyciekł do mediów, zawierał "niepotwierdzone informacje". Rzecznik ministerstwa stanowczo wykluczył doniesienia o ataku cybernetycznym z Rosji lub innego kraju.
Z Chicago Joanna Trzos (PAP)
tos/ dmi/ mc/