Władze Uzbekistanu wzmogły ataki na działaczy praw człowieka przed zaplanowanymi na 27 grudnia wyborami parlamentarnymi - twierdzi amerykańska fundacja Freedom House, promująca obronę praw człowieka.
"Freedom House jest głęboko zaniepokojony narastającym prześladowaniem obrońców praw człowieka w Uzbekistanie. Badania wskazują, że Uzbekistan nie poczynił żadnych wiarygodnych wysiłków na rzecz odwrotu od brutalnych i ustawicznych represji wobec społeczeństwa obywatelskiego" - głosi oświadczenie fundacji wydane w poniedziałek wieczorem.
Zdaniem Freedom House mimo, że Taszkient zwolnił w listopadzie w geście wobec Zachodu opozycyjnego polityka Sandżara Umarowa, w tym samym czasie jednak aresztuje innych dysydentów.
Jak zauważa agencja Reutera, wybory 27 grudnia pozwolą zwolennikom rządzącego od 1989 roku prezydenta Isłama Karimowa na utrzymanie miejsc w niższej izbie parlamentu. W Uzbekistanie nie istnieją oficjalnie zarejestrowane partie polityczne. Kraj ten nigdy nie przeprowadził wyborów, które zachodni obserwatorzy uznaliby za wolne i uczciwe.
Kraje zachodnie zamroziły kontakty z Uzbekistanem po tym, jak w 2005 roku siły rządowe krwawo stłumiły protesty w mieście Andiżan na wschodzie Uzbekistanu. Według świadków zginęły wówczas setki ludzi.
Po zgodzie Uzbekistanu na tranzyt dostaw niewojskowych przez jego terytorium do Afganistanu, USA nasiliły kontakty z Taszkientem. Unia Europejska anulowała w październiku sankcje wobec Uzbekistanu. (PAP)
awl/ ro/
5363001