Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Afganistanie lepiej po ciemku

0
Podziel się:

Noc to dogodny czas, by transportowe śmigłowce kursowały między zaciemnionymi
bazami, z których w teren wyruszają patrole - też po ciemku, z noktowizją. W Afganistanie wojsko
woli nocą unikać światła nawet tam, gdzie jest względnie spokojnie i gdzie kontroluje okolicę.

Noc to dogodny czas, by transportowe śmigłowce kursowały między zaciemnionymi bazami, z których w teren wyruszają patrole - też po ciemku, z noktowizją. W Afganistanie wojsko woli nocą unikać światła nawet tam, gdzie jest względnie spokojnie i gdzie kontroluje okolicę.

W bazie Warrior w prowincji Gelan pojazdy po zmroku poruszają się tylko na światłach awaryjnych. Wojskowe obozy z reguły nie są oświetlone, by utrudnić ewentualny ostrzał. Namioty mają zasłonięte otwory okienne, także chaty ze sklejki są rutynowo zaciemniane - okna zabite płytami lub zasłonięte od wewnątrz czarną tkaniną. We wnętrzach mizerne jarzeniówki muszą świecić nawet w dzień.

Wioski nie mają elektryczności, mało kogo stać na spalinowy agregat, a baterie słoneczne mające zasilać nieliczne ustawione przez zachodnie siły latarnie z reguły są natychmiast kradzione. Niebo tak klarowne, że gwiazdy widać tuż nad horyzontem, a widok Drogi Mlecznej nieledwie powszednieje - to malowniczy efekt uboczny wojennego zaciemnienia, biedy, braku przemysłu i czystego górskiego powietrza.

Gdy dwuwirnikowy CH-47 armii USA ląduje w zaciemnionej bazie, widać tylko kręgi zielonkawych iskier, wzniecanych przez końcówki łopat wirników, trących o piach i unoszone podmuchem kamyki. Mdłe światło wewnątrz maszyny zapala się, kiedy na pokład wchodzą pasażerowie, a załoga mocuje towary. Black Ring (ang. czarny pierścień) - tak nazywa się misja swoistego autobusu kursującego między bazami, odbywa się po ciemku.

Rampa się zamyka, gaśnie oświetlenie, i to nie tylko wewnątrz - śmigłowiec leci bez świateł pozycyjnych. Przez okrągłe okna widać rozgwieżdżone niebo, z przodu można dostrzec zielono podświetlone przyrządy w kabinie pilotów. W kolejnych ciemnych bazach wysiada po kilka osób - wojskowi i pracownicy amerykańskich firm obsługujących siły ISAF i prowadzonej przez USA operacji - nomen omen - Trwała Wolność. Wojna trwa 10 lat - to najdłuższy konflikt w historii Stanów Zjednoczonych.

Kolejny przystanek - jeszcze nie stacja końcowa, ale wszyscy muszą wysiąść. Tankowanie. Też po ciemku, silniki pracują, wirniki cały czas się kręcą. Krótkie błyski latarki, wskazania dystrybutora nafty podświetlone słabym zielonym światłem, tak jak na tablicy przyrządów w śmigłowcu. Z powrotem na pokład, jeszcze kilka skrzyń z wagą podaną w funtach. I start do następnej bazy.

Widok z góry - także głównie ciemność. Czasem kilka reflektorów w równym rzędzie, zapewne zdublowane radiolatarnie. Niekiedy niewielkie skupisko świateł - jakaś większa miejscowość. Kolejne amerykańskie bazy zaciemnione, światło widać tylko w jakimś warsztacie przy lądowisku, w jednej przez dym przebija słaba poświata palonych śmieci, gdzie indziej najjaśniejszy punkt to podświetlony plastikowy dach latryny, z której ktoś pewnie korzysta przyświecając sobie latarką.

Większe miasta to już sieć świateł, które urywają się na ich granicach. Wreszcie prawdziwa metropolia - Bagram - i pobliska największa w Afganistanie amerykańska baza powietrzna, zarazem jedna z najbezpieczniejszych. Czerwonawa poświata na kadłubie świadczy, że śmigłowiec leci z włączonymi światłami. Lotnisko jest oświetlone jak cywilny port lotniczy, oświetlony jest nie tylko pas, oślepiające reflektory biegną wzdłuż betonowego muru, budynków i magazynowych hangarów. Tu samochody jeżdżą na światłach pozycyjnych, a ulice są oświetlone latarniami.

W Bagram jest bezpiecznie i jasno, ale niebo wygląda jak nad wielkim miastem - poza Księżycem widać kilka najjaśniejszych gwiazd i planet. Wzniecany przez wiatr i setki pojazdów kurz wiszący w powietrzu sprawia, że szary kamuflaż wojskowych samolotów okazuje się równie skuteczny jak na ziemi.

Ale nawet tu startujące myśliwce, które krążą nad okolicznymi górami, słychać, lecz ich nie widać. Także na innych uchodzących za bezpieczne alianckich lotniskach samoloty szybko kryją się w ciemności. Transportowe maszyny Amerykanów czy natowski AWACS wyłączają światła już kilkadziesiąt metrów nad pasem startowym.

Z Afganistanu Jakub Borowski (PAP)

brw/ fit/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)