Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Białymstoku tradycyjny "Jarmark na Jana"

0
Podziel się:

Wyroby z drewna, gliny, metalu, wikliny, szkła, regionalną żywność,
tkaniny i pamiątki - to wszystko można było kupić w niedzielę w centrum Białegostoku, na XXI
"Jarmarku na Jana". Nawiązuje on do tradycji z czasów hetmana Jana Klemensa Branickiego.

Wyroby z drewna, gliny, metalu, wikliny, szkła, regionalną żywność, tkaniny i pamiątki - to wszystko można było kupić w niedzielę w centrum Białegostoku, na XXI "Jarmarku na Jana". Nawiązuje on do tradycji z czasów hetmana Jana Klemensa Branickiego.

To największa w roku taka impreza w mieście. Jarmark odwiedziło do południa kilka tysięcy białostoczan. Bardzo wiele osób robiło zakupy, słychać było dźwięk katarynek, uczestniczących w festiwalu katarynek odbywającym się w ramach trwających Dni Białegostoku.

Wczesnym popołudniem nad miastem przeszła jednak burza, co sprawiło, że po południu odwiedzających jarmark było już znacznie mniej.

Swoje wyroby przywiozło do Białegostoku ponad stu wystawców z Polski, Białorusi i Litwy. Przyjechali m.in. producenci mebli i innych wyrobów z wikliny, dębowych beczek, ceramiki, tkanin, narzędzi przydatnych do pracy w gospodarstwie (np. drewnianych sit czy grabi), rzeźbiarze (np. ptaków), kowale artystyczni. Można było kupić regionalną żywność: miody, zioła, pieczywo, wędliny, sery i ciasta.

Rzeźbiarz Zdzisław Błosiński z Zamkowej Woli (Świętokrzyskie) przyjechał na jarmark do Białegostoku po raz drugi. Specjalizuje się w drewnianej rzeźbie ludowej, malowanej. Prezentował m.in. anioły i różne postaci.

"Gdyby nie chińszczyzna, to zbyt byłby bardzo dobry. Osoby, które się znają, są nadal zainteresowane takim rękodziełem, ale są ludzie co patrzą jedynie na cenę. Może to być z plastiku, może być z gipsu, byle było tanie" - powiedział PAP. Dodał, że wielu kupujących w Białymstoku wysyła potem rzeźby za granicę. "Chodzi o to, żeby był to niepowtarzalny wzór, typowy z Polski" - podkreślił.

Głównym organizatorem jarmarku jest Muzeum Podlaskie w Białymstoku. Wojciech Kowalczuk, szef działu etnografii tego muzeum powiedział PAP, że ocena kondycji rzemiosła i twórczości ludowej jest trudna. Jego zdaniem, na przykładzie 21-letniej historii "Jarmarku na Jana" widać, że zmieniają się ludzie, więc zmienia się i rzemiosło.

Powiedział, że tworzy się nowa kategoria wytwórców, którzy robią wyroby dla odbiorcy miejskiego. Kowalczuk uważa, że zaczynamy mieć do czynienia z czymś, co nazwał "reprodukcją". "Pytanie na ile ona będzie pełna, z zachowaniem formy, kształtu, zdobniczych elementów" - dodał etnograf. Zwrócił też uwagę na konieczność edukacji odbiorcy twórczości ludowej i rzemiosła.

Białostocki "Jarmark na Jana" nawiązuje do tradycji targowej zapoczątkowanej przez przywilej targowy nadany miastu 29 stycznia 1749 roku przez króla Augusta III Sasa. Przywilej ten zapisano w dokumencie potwierdzającym nadanie Białemustokowi praw miejskich.

Zgodnie z nim jarmarki w Białymstoku miały się odbywać na Św. Jana, w dniu imienin hetmana Jana Klemensa Branickiego, fundatora miasta. Jarmark jest od lat elementem Dni Białegostoku. (PAP)

rof/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)