Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair próbował znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie w związku z obawami dotyczącymi posiadania przez Irak broni masowego rażenia prawie do samej amerykańskiej inwazji w 2003 roku - oświadczył we wtorek jego doradca ds. komunikacji z tamtego okresu Alastair Campbell.
Przesłuchiwany w związku z dochodzeniem dotyczącym wojny w Iraku Campbell powiedział, że nigdy nie było "pochopnego pędu do wojny" pomimo bliskich relacji Blaira z ówczesnym prezydentem USA George'em W. Bushem. Zaprzeczył też, że dokumenty dostarczane przez wywiad były odpowiednio dostosowywane, aby wyolbrzymić wojskową siłę Saddama Husajna.
"Wydaje się, że chcecie państwo, abym powiedział, że Tony Blair zgodził się na to bez względu na fakty, bez względu na broń masowego rażenia, tylko aby pozbyć się Saddama. Nie było tak" - przekonywał.
Dodał, że Blair, który był premierem w latach 1997-2007, był zaniepokojony powiązaniami między bronią masowego rażenia, państwami bandyckimi i terroryzmem oraz że obawy te pojawiły się jeszcze przed atakami na Nowy Jork 11 września 2001 roku.
Zadaniem pięcioosobowej komisji, przed którą zeznawał Campbell, jest ustalenie okoliczności brytyjskiego zaangażowania wojskowego w Iraku w latach 2001-09. Blair stanie przed nią w przeciągu najbliższych pięciu tygodni.
Dochodzenie prowadzone jest w drażliwym okresie w brytyjskiej polityce - tuż przed zapowiedzianymi na czerwiec wyborami, w których przewiduje się wygraną Partii Konserwatywnej. Wielu zwolenników centrolewicowej Partii Pracy ma nadal za złe Blairowi, że wciągnął Wielką Brytanię w wojnę, w której zginęło 179 brytyjskich żołnierzy.
Wielka Brytania przystąpiła do tej wojny pomimo wątpliwości dotyczących jej legalności oraz masowych protestów.(PAP)
keb/ mc/
5456451