Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W.Brytania: Moszczyński: Antyimigracyjna retoryka niebezpieczna

0
Podziel się:

Krytyka otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z nowych państw UE
jest niebezpieczna dla laburzystów i jeszcze bardziej niebezpieczna dla polskiej społeczności w W.
Brytanii - wskazał znany polonijny społecznik z Londynu Wiktor Moszczyński.

Krytyka otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z nowych państw UE jest niebezpieczna dla laburzystów i jeszcze bardziej niebezpieczna dla polskiej społeczności w W. Brytanii - wskazał znany polonijny społecznik z Londynu Wiktor Moszczyński.

W liście do byłego ministra spraw zagranicznych Davida Milibanda, udostępnionym PAP, Moszczyński wyraża nadzieję, że politycy Partii Pracy zdystansują się od wypowiedzi byłego ministra ds. szkół, rodzin i dzieci Eda Ballsa.

W artykule zamieszczonym w niedzielę w tygodniku "Observer" Balls wyraził opinię, że otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z nowych państw UE od pierwszego dnia członkostwa 1 maja 2004 roku było przedwczesne i powinno być poprzedzone wprowadzeniem okresów przejściowych.

"Mam nadzieję, że ktoś w Partii Pracy rzuci wyzwanie tym poglądom (Ballsa - PAP), bo w przeciwnym razie to laburzyści, a nie konserwatyści będą postrzegani jako partia wroga wobec polskich imigrantów" - napisał Moszczyński w liście do Milibanda.

Ed Balls, David Miliband i jego brat Ed to trzej czołowi kandydaci do objęcia przywództwa w Partii Pracy, która po przegranej w wyborach 6 maja przeszła do opozycji po 13 latach rządów. David Miliband należy do grupy Labour Friends of Poland (LFP) powołanej do kontaktów Partii Pracy ze społecznością polską.

W osobnym liście do tygodnika "Observer" Moszczyński uznał, że powstało niebezpieczne wrażenie, iż Partia Pracy, do której sam należy, przekształcając się z partii rządzącej w opozycyjną i nie szczędząc sobie z tej okazji koniecznej samokrytyki, szuka w imigrantach z UE "łatwych kozłów ofiarnych", winiąc ich za własne niedociągnięcia.

Wśród najważniejszych z nich wymienia "sprawiającą wrażenie zamierzonej" niezdolność, lub niechęć laburzystowskiego rządu do sporządzenia wiarygodnych danych statystycznych o imigrantach oraz obojętność na nową sytuację, w której znalazły się niektóre lokalne społeczności w obliczu napływu dużej liczby imigrantów w krótkim czasie.

Moszczyński zauważa, że o ile na migracji z nowych państw UE skorzystała brytyjska gospodarka jako całość, o tyle koszty migracji nie były rozłożone równomiernie i w większym stopniu spadły na mniejsze miasta niż na duże ośrodki miejskie, oswojone z imigrantami.

Oba czynniki: braki statystyczne i nowe koszty dla lokalnych społeczności, według Moszczyńskiego stały się pożywką dla ksenofobicznie nastawionych tabloidów manipulujących danymi statystycznymi dla uzasadnienia własnej politycznej agendy, którą charakteryzuje jako: "antylaburzystowską, antyimigracyjną i antyunijną".

Skutkiem były "znaczne napięcia między społecznościami (osiadłymi i napływowymi - PAP), ksenofobiczna histeria, a ostatnio nawet zabójstwo na tle narodowościowym" - zaznaczył autor listu do tygodnika "Observer". Wypowiedź Ballsa może, jego zdaniem, dodatkowo zaszkodzić tej sytuacji.

Decyzję otwarcia brytyjskiego rynku pracy przez rząd Tony'ego Blaira nazywa Moszczyński słuszną w czasie, w którym została podjęta. Imigranci, jak zaznacza, ocalili angielskie i szkockie rolnictwo przed upadkiem, wsparli sektor usług i ogólnie zdynamizowali brytyjską gospodarkę. (PAP)

asw/ az/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)