Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W.Brytania: Podzielone opinie nt. planów Camerona wobec UE

0
Podziel się:

Brytyjscy analitycy, komentatorzy i politycy są podzieleni w ocenie planów
premiera Davida Camerona dotyczących przyszłości W. Brytanii w UE lub poza Unią. Różnie oceniane są
też szanse przystania UE na podejście Londynu do członkostwa i unijnych traktatów.

Brytyjscy analitycy, komentatorzy i politycy są podzieleni w ocenie planów premiera Davida Camerona dotyczących przyszłości W. Brytanii w UE lub poza Unią. Różnie oceniane są też szanse przystania UE na podejście Londynu do członkostwa i unijnych traktatów.

Cameron wyraźnie wskazał, że chce, by W. Brytania pozostała w UE i zaapelował do jej liderów, by mu w tym pomogli - powiedział PAP dyrektor ośrodka Open Europe Mats Persson. Natomiast w ocenie Brendana Donnelly'ego, dyrektora innego brytyjskiego ośrodka analitycznego, Federal Trust, nie ma na to szans.

"Chcę, by W. Brytania pozostała w UE, dlatego pomóżcie mi uzyskać nowe warunki brytyjskiego członkostwa, które na to pozwalałaby" - interpretuje sens przemówienia brytyjskiego premiera Persson.

"Cameron przedstawił silne i przekonujące argumenty za reformą UE oparte na pięciu zasadach, wskazując przy tym na trzy źródła europejskiego kryzysu: kryzys eurostrefy, czyli jak pogodzić członkostwo w UE państw eurostrefy i państw będących poza nią, zmniejszającą się konkurencyjność europejskiej gospodarki oraz niezadowolenie opinii społecznej" - wyjaśnia analityk.

Innego zdania jest Donnelly: "Liderzy UE nie pozwolą Cameronowi, by selektywnie podchodził do unijnych traktatów i wybierał z nich to, co mu odpowiada. Tym bardziej, że nie chodzi o nowe traktaty, lecz o te, które Londyn już podpisał".

Za najważniejszy sens przemówienia obaj analitycy uważają wyznaczenie terminu zorganizowania referendum w sprawie pozostania w UE przed końcem 2017 r. Jednak zobowiązanie się do konkretnego terminu jest według Perssona politycznie ryzykowne, bo nie ma pewności, czy uda się go dotrzymać.

Donnelly jest przeciwnego zdania i nie wyklucza, że referendum może się odbyć o wiele wcześniej, niż sugeruje Cameron, być może nawet przed 2015 r., gdy upływa kadencja obecnego parlamentu.

"Cameron może znaleźć się pod silną presją ze strony jego własnej partii, by rozpisał referendum, zanim przystąpi do planowanej renegocjacji brytyjskiego członkostwa. Presja będzie bardzo silna, gdy okaże się, że UE jest niechętna negocjacjom" - uważa dyrektor Federal Trust.

Przemówienie Camerona przychylnie przyjęli eurosceptycy w jego własnej partii, ponieważ od dawna domagali się od premiera, by się zobowiązał do rozpisania referendum i wyznaczył jego termin.

Według lidera opozycyjnej Partii Pracy Eda Milibanda to oni właśnie byli głównym adresatem jego przemówienia, a premier boi się partii UKIP (Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), która jest dla niego polityczną konkurencją.

Lider UKIP Nigel Farage powiedział w wywiadzie dla BBC, że Cameron odwleka decyzję w sprawie referendum i jeśli zamierza renegocjować warunki brytyjskiego członkostwa dopiero po ewentualnej wygranej w wyborach 2015 r., to referendum można spodziewać się dopiero za 5 lat, a to - zdaniem Farage'a - za późno.

Laburzyści i koalicyjny partner Camerona, Liberalni Demokraci, są przekonani, że premier stworzył niepewność, szkodliwą dla biznesu.

Polityczny komentator Iain Watson twierdzi, że "obietnica referendum skonsoliduje torysów przez resztę kadencji parlamentu, ale renegocjacje mogą ich znów podzielić".

W opinii Donnelly'ego Cameron żyje w świecie fantazji i nawet przy założeniu, że będzie premierem po 2015 r. i nawet jeśli UE pójdzie wobec niego na pewne ustępstwa, to i tak stanie przed niemożliwym wyborem. Będzie musiał zalecić głosowanie za zmianami kosmetycznymi bądź ich odrzucenie, co będzie równoznaczne z przyznaniem, że jego próby renegocjacji były nieskuteczne.

Persson tłumaczy, że "doświadczenia z przeszłości wskazują, iż UE poszła na ustępstwa wobec różnych krajów z różnych powodów. Tym razem wiele będzie zależeć od tego, jak duża okaże się potrzeba zmian w unijnych traktatach w związku z zacieśnieniem integracji eurostrefy".

"Jeśli potrzebny okaże się nowy układ konstytucyjny, to W. Brytania będzie miała mocniejsze argumenty, by przedstawić swój punkt widzenia ws. reform UE, które leżą we wspólnym interesie. Z wielu różnych powodów UE chce, by Londyn pozostał w Unii i dlatego zaangażuje się w dialog" - przewiduje Persson.

Donnelly kwestionuje taką linię rozumowania: "Bardzo trudno przewidzieć, czy UE będzie negocjować nowy traktat. Osobiście oceniam szanse na 1 do 1, ale nawet gdyby miało się okazać, że będzie, to i tak nie będzie to miało wpływu na możliwość wynegocjowania przez Camerona nowych warunków członkostwa zgodnie z wytycznymi, które zarysował".(PAP)

asw/ az/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)