Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W. Brytania: Pucz w Partii Pracy nie powiódł się, ale osłabił Browna

0
Podziel się:

Środowa inicjatywa zorganizowania tajnego głosowania w sprawie przywództwa w
brytyjskiej Partii Pracy nazywana jest w czwartek przez komentatorów nieudaną próbą puczu, której
skutkiem jest osłabienie przywództwa premiera Gordona Browna w przededniu wyborów parlamentarnych.

Środowa inicjatywa zorganizowania tajnego głosowania w sprawie przywództwa w brytyjskiej Partii Pracy nazywana jest w czwartek przez komentatorów nieudaną próbą puczu, której skutkiem jest osłabienie przywództwa premiera Gordona Browna w przededniu wyborów parlamentarnych.

W e-mailach rozesłanych do wszystkich posłów Partii Pracy dwoje byłych ministrów, uważanych za stronników poprzedniego premiera Tony'ego Blaira, Geoff Hoon i Patricia Hewitt, zasugerowało, że takie głosowanie oczyściłoby atmosferę w rządzącej partii.

W przypadku przyjęcia tej inicjatywy i gdyby wynik tajnego głosowania okazał się dla Browna niekorzystny, mogliby wyłonić się inni pretendenci do objęcia przywództwa w partii bez narażenia się na oskarżenie o brak lojalności.

Minister ds. biznesu, innowacyjności i umiejętności Peter Mandelson, uważany za prawą rękę Browna, porównał próbę puczu do "podmuchu wiatru w parlamentarnych kuluarach". Mandelson wskazał, że laburzystowscy posłowie nie poparli inicjatywy Hoona i Hewitt, ponieważ sądzą, iż Brown jest najlepszym przywódcą, zdolnym poprowadzić ich do wyborów.

O klęsce puczu przesądziło to, że nie poparł go żaden członek gabinetu Browna. Niektórzy komentatorzy spekulują jednak, że puczyści liczyli na poparcie co najmniej sześciu członków rządu: Harriet Harman, Davida Milibanda, Boba Ainswortha, Jacka Strawa, Jima Murphy'ego oraz Douglasa Alexandra.

Wszyscy oni poparli w środę Gordona Browna, choć niektórym zajęło to dłużej niż innym. Szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband z publiczną deklaracją lojalności wobec premiera, od momentu ujawnienia planów puczu, zaczekał sześć godzin. Jego wypowiedź uznano za chłodną i formalną.

Z tych wewnątrzpartyjnych rozdźwięków usiłuje wyciągnąć korzyści opozycyjna Partia Konserwatywna.

"Mamy ogromny deficyt budżetu, jesteśmy zaangażowani w wojnę w Afganistanie, borykamy się z trudnymi problemami społecznymi, a mamy rząd głęboko podzielony wewnętrznie" - powiedział w czwartkowym wywiadzie dla BBC lider konserwatystów David Cameron.

Opublikowany w czwartkowym "The Sun" sondaż wskazuje, że usunięcie Browna przełożyłoby się na wzrost poparcia dla Partii Pracy tylko o 5 punktów procentowych. 19 procent spośród 4 tys. ankietowanych przyznało, że w razie zmiany lidera, byłoby bardziej skłonnych głosować na Partię Pracy. 14 proc. zagłosowałoby na laburzystów na czele z Brownem.

Konserwatystów popiera 40 proc. ankietowanych, laburzystów - 31 proc., zaś Liberalnych Demokratów - 17 proc. Najbliższe wybory muszą się odbyć w Wielkiej Brytanii najpóźniej do czerwca. (PAP)

asw/ cyk/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)