Zgoda Bermudów - zamorskiego terytorium korony brytyjskiej - na przyjęcie czterech Ujgurów ujętych w Afganistanie a ostatnio zwolnionych z więzienia w amerykańskiej bazie Guantanamo postawiła w kłopotliwym położeniu ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Davida Milibanda.
Londyn zlecił pilny przegląd możliwych reperkusji tego kroku dla brytyjskich interesów bezpieczeństwa.
W Guantanamo przebywało ogółem 17 Ujgurów - turkojęzycznych muzułmańskich separatystów z prowincji Xinjiang w Chinach. Z początkiem tygodnia na ich przyjęcie zgodziły się również władze archipelagu Palau na Pacyfiku, dawnego terytorium powierniczego USA utrzymującego dyplomatyczne stosunku z Tajwanem.
Władze Chin oświadczyły, że Ujgurzy powinni byli wydani w ich ręce.
Rzecznik brytyjskiego MSZ powiedział, że rząd Bermudów powinien był skonsultować się z rządem w Londynie, czy taka decyzja leży w zakresie jego kompetencji.
Rzecznik opozycyjnej Partii Konserwatywnej William Hague zwrócił się do Milibanda o wyjaśnienia wskazując, że Londyn odpowiada za stosunki Bermudów z innymi państwami, obronę, bezpieczeństwo i wyznacza gubernatora.
Na przyjęcie czterech Ujgurów zgodził się premier Bermudów Ewart Brown. Prezydent USA Barack Obama zdecydował o zamknięciu więzienia w Guantanamo do końca roku i zwrócił się do rządów różnych państw o przyjęcie więźniów, w tym osób oskarżonych o powiązania terrorystyczne.
Wobec Ujgurów rząd USA uznał, że nie byli tzw. "wrogimi bojownikami" (enemy combatants), ale zapowiedział, że będzie się regularnie konsultował z władzami Bermudów. Zwolnieni z Guantanamo Ujgurzy nie będą mieli prawa wjazdu do USA bez specjalnego zezwolenia. (PAP)
asw/ az/ ap/