Manifestanci domagający się przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii referendum w sprawie unijnego Traktatu Lizbońskiego wspięli się w poniedziałek nad ranem na dźwig w pobliżu parlamentu w Londynie.
Z dwoma zwolennikami referendum, którzy dotarli na wysokość aż kilkudziesięciu metrów, negocjowali policjanci.
Manifestanci na ramieniu dźwigu rozwiesili transparenty z hasłami: "Referendum natychmiast" i "Dajcie nam nasz głos".
"Chcieliśmy, by rząd dał ludziom referendum, które obiecał. To proste żądanie" - powiedział Simon, jeden z manifestantów.
Jak dodał jego kolega Rob, "to kwestia demokracji". "Wygląda na to, że Gordon Brown nie ufa nam dość, by pozwolić nam zagłosować" - zauważył.
W środę w sprawie referendum głosować ma Izba Gmin. Przeciwny organizowaniu plebiscytu jest laburzystowski rząd, mimo że wcześniej to obiecywał. Gabinet Browna obecnie chce jednak poprzestać na ratyfikowaniu dokumentu przez parlament.
Według opublikowanego w niedzielę sondażu, za przeprowadzeniem referendum jest 88 proc. Brytyjczyków.
W zeszłym miesiącu badanie przeprowadziła w 10 okręgach wyborczych organizacja "Chcę referendum" (ang. IWAR). Uczestniczyło w nim ponad 150 tys. ludzi.
Jak podała IWAR, aż 89 proc. respondentów jest przeciwnych przyjęciu Traktatu.
Rzecznik IWAR oświadczył, że nie ma nic wspólnego z poniedziałkową akcją.
Aby wejść w życie Traktat Lizboński musi zostać przyjęty przez 27 krajów członkowskich UE. Na razie jedynie Irlandczycy mają zadecydować o jego przyjęciu na drodze referendum, które najprawdopodobniej odbędzie się na początku czerwca. (PAP)
ksaj/ ro/
2445 Int. arch.