Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W czwartek spotkanie Kongresu Kobiet Polskich z szefami klubów

0
Podziel się:

W czwartek przedstawicielki Kongresu Kobiet Polskich spotkają się w Sejmie
z marszałkiem Bronisławem Komorowskim, a także szefami klubów: PO, PSL i Lewicy. Chcą m.in.
przekonywać polityków, by poparli inicjatywę wprowadzenia w Polsce 50-proc. parytetu obecności
kobiet na listach wyborczych partii.

W czwartek przedstawicielki Kongresu Kobiet Polskich spotkają się w Sejmie z marszałkiem Bronisławem Komorowskim, a także szefami klubów: PO, PSL i Lewicy. Chcą m.in. przekonywać polityków, by poparli inicjatywę wprowadzenia w Polsce 50-proc. parytetu obecności kobiet na listach wyborczych partii.

Zdaniem marszałka Komorowskiego nie potrzeba żadnych dodatkowych regulacji prawnych w sprawie udziału kobiet w polityce. "Niech święci tryumfy dobry przykład. Pani z obozu Solidarności - Hanna Suchocka - była pierwszym premierem, pierwsza kobieta z obozu Solidarności była prezesem NBP i daj Boże, żeby ten proces postępował z korzyścią dla pań" - powiedział PAP Komorowski.

W jego opinii "jakiekolwiek ekstra regulacje będą wszystkie dobre i aktywne kobiety stawiały w dwuznacznym świetle, że próbują przy pomocy +szczudeł prawnych+ wejść do polityki".

Jak dodał, z list PO zawsze startuje dużo kobiet i to na tych atrakcyjnych miejscach. Zwrócił także uwagę, że w Prezydium Sejmu również zasiada kobieta - Ewa Kierzkowska z PSL.

Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak podkreślił, że jego klub jest za jak najszerszym udziałem kobiet na listach wyborczych oraz w życiu publicznym. "Nic nie stoi na przeszkodzie, by kobiety na równi z mężczyznami zadbały o należne sobie miejsce" - podkreślił.

Pytany, czy klub PO poparłby ustawę, przygotowaną przez kobiety, a zakładającą parytet na listach wyborczych odparł, że najpierw posłowie musieliby zobaczyć jego dokładne zapisy. "Już teraz bardzo często jest tak, że na listach wyborczych jest 50 proc. kobiet. Pozostaje pytanie, czy one by chciały zajmować konkretne miejsca, jakby to miało wyglądać, żeby nie było to zjawisko sztuczne" - zaznaczył Dolniak.

Dodał, że planowane jest wewnętrzne spotkanie klubowe z posłankami PO, by - jak mówił Dolniak - dowiedzieć się czego oczekują panie, czy parytet to według nich dobry pomysł, a jeśli tak, to jak widzą jego urządzenie.

Za parytetami opowiedział się z kolei szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak w weekendowym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Postulaty kobiet popiera też szef SLD i przewodniczący klubu Lewicy Grzegorz Napieralski. Jak podkreślił w środę w rozmowie z dziennikarzami, jego klub pracuje nad projektem ustawy w sprawie powołania rzecznika praw kobiet. Według lidera Sojuszu, rzecznik zajmowałby się "wyrównywaniem szans między płciami i likwidacją dyskryminacji".

"Sprawa parytetów jest bardzo ważna, aczkolwiek nie najistotniejsza, o której będziemy rozmawiali. Naszym zdaniem, najważniejsze jest to, aby zmienić w Polsce mentalność - że nie ma różnicy między kobietą a mężczyzną - ani w polityce, ani gospodarce, ani w biznesie, że każdy ma takie same szanse, jest tak samo świetnie przygotowany" - mówił Napieralski.

Szef SLD obawia się przy tym, czy ustawowy zapis o 50-proc. parytecie dotyczącym miejsc dla kobiet na partyjnych listach wyborczych nie będzie martwym prawem. Zapewnił jednak, że Lewica jest otwarta na rozmowę o parytetach. "Po to jest to spotkanie, abyśmy uzgodnili wspólne stanowisko w tej sprawie" - zaznaczył Napieralski.

Przeciwnikiem parytetów jest natomiast szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Jak żartował w środowej rozmowie z PAP, ma "sentyment" do tego typu rozwiązań, ponieważ w 1985 roku w ten sposób został posłem. "Miał być poseł z województwa ciechanowskiego, samorządowiec, leśnik, ze ukończonymi studiami wyższymi, w wieku 35 lat i byłem jedynym człowiekiem, który spełniał te wszystkie kryteria, dlatego zostałem posłem" - opowiadał Żelichowski.

Jednak - dodał - chciałby, aby czasy, kiedy istniały parytety "nigdy nie wracały". "Gdybym ja dziś stosował parytety w klubie, to pani Ewa Kierzkowska nie zostałaby wicemarszałkiem Sejmu, bo jest jedna i musiałbym jakiegoś mężczyznę wybrać. Pani Jolanta Fedak też by nie została ministrem pracy, bo PSL jest partią, gdzie jest więcej mężczyzn" - mówił szef klubu ludowców.

Żelichowski dodał, że w PSL jest zasada, iż aby trafić na listę wyborczą, trzeba być osobą na tyle znaną, by zdobyć przynajmniej tysiąc głosów. "I nie patrzy się, czy to jest kobieta czy mężczyzna, bo to jest nieistotne. Każdy kto udowodni, że może zdobyć tysiąc głosów może być wpisany na listę" - podkreślił polityk PSL.

Kongres Kobiet Polskich to społeczna inicjatywa zrzeszająca osoby indywidualne, organizacje pozarządowe, przedstawicielki biznesu, polityki, świata nauki, sztuki, samorządów, związków zawodowych, związków pracodawców i wiele innych środowisk.

W jego organizację włączyły się m.in.: małżonka prezydenta Maria Kaczyńska, byłe pierwsze damy Jolanta Kwaśniewska i Danuta Wałęsa. W Radzie Programowej znalazły się m.in.: prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, Irena Eris, Janina Ochojska, Krystyna Janda, Elżbieta Penderecka, Danuta Huebner, posłanki np.: Joanna Kluzik-Rostkowska i Izabela Jaruga-Nowacka oraz przedstawicielki rządu: minister pracy Jolanta Fedak i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

Podczas czerwcowego kongresu kobiety opowiedziały się m.in. za parytetami na listach wyborczych oraz za stworzeniem niezależnego, powoływanego przez Sejm rzecznika praw kobiet.

Przeciwko parytetom stanowczo zaprotestowała kilka dni temu, w specjalnym oświadczeniu, grupa kobiet, w której znalazły się m.in. socjolog z Polskiej Akademii Nauk dr Barbara Fedyszak-Radziejowska i dziennikarka Maria Przełomiec.

"Zdecydowanie sprzeciwiamy się wprowadzaniu parytetów dotyczących 50 proc. udziału kobiet w parlamencie, rządzie, nauce. Takie rozwiązanie zamiast promować kobiety sugeruje, że nie są one na tyle zdolne i przedsiębiorcze, aby samodzielnie, bez dodatkowego wsparcia, osiągać sukces" - napisały autorki oświadczenia.

Ich zdaniem, parytety są niezgodne z konstytucją, w której - jak podkreślają autorki listu - zapisano, że "kobiety i mężczyźni powinni mieć równe prawa".(PAP)

mkr/ ajg/ joko/ mok/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)