Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Gliwicach powitanie żołnierzy wracających z misji w Czadzie

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi żołnierzy
#

# dochodzą wypowiedzi żołnierzy #

18.12. Gliwice (PAP) - Około dwustu żołnierzy powracających z zakończonej misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie przywitano w piątek w jednostce Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Gliwicach.

W zakończonej - decyzją rządu - misji w Czadzie brały udział trzy zmiany polskiego kontyngentu. Przez kilkanaście miesięcy - początkowo w misji UE, a potem ONZ - Polacy zajmowali się m.in. ochroną ludności, m.in. powracającym do domów uchodźcom oraz zabezpieczeniem konwojów z międzynarodową pomocą humanitarną.

Ostatnią zmianę kontyngentu, w skład którego weszli żołnierze 1. Siedleckiego Batalionu Rozpoznawczego, Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej z Gliwic, 10. Brygady Logistycznej z Opola i jednostek 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej przywitał w piątek w Gliwicach asystent szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych gen. broni pilot Lech Majewski.

"Rozpoczęta w 2008 r. misja (...) stanowiła ogromne wyzwanie logistyczne dla polskiej armii. Przerzut ogromnej ilości sprzętu i ludzi oraz budowa od postaw nowoczesnej bazy wojskowej przystosowanej do funkcjonowania w ekstremalnie trudnych warunkach klimatycznych potwierdziła wartość sprzętu, dobre wyszkolenie żołnierzy i sprawne funkcjonowanie systemu zabezpieczenia logistycznego" - podkreślił gen. Majewski.

Zaznaczył, że żołnierze wypełnili swe zadania - również współdziałając z siłami zbrojnymi innych krajów i lokalnymi władzami - bardzo dobrze, za co podziękował im w imieniu kierownictwa Sił Zbrojnych.

"Jestem przekonany, że doświadczenie, które zdobywaliście w Czadzie, zostanie wykorzystane w dalszej służbie. (...) Ta misja była nie tylko egzaminem waszych umiejętności, ale też sprawdzianem waszych charakterów" - dodał gen. Majewski dziękując przy tym rodzinom i bliskim żołnierzy "za wytrwałość, wyrozumiałość i cierpliwość, za udzielane wsparcie i kontakt".

Podczas piątkowej uroczystości wręczono listy gratulacyjne żołnierzom, którzy wyróżnili się podczas misji, m.in. dowódcy zmiany ppłk. Arkadiuszowi Widle.

Strefą odpowiedzialności Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie był rejon w północno-wschodniej część tego kraju, w pobliżu granicy z Sudanem. Powracająca do Polski trzecia zmiana kontyngentu - prawie 330 osób - stacjonowała w stałej bazie MINURCAT Camp w miejscowości Iriba, a także, rotacyjnie, w bazie tymczasowej w miejscowości Guereda.

Wobec problemów związanych m.in. z praktycznym brakiem dróg oraz porą deszczową, misja polskich żołnierzy była przede wszystkim wyzwaniem logistyczno-transportowym. Na miejscu mieli oni do dyspozycji m.in. 16 transporterów Rosomak (w tym dwa w wersji medycznej), 67 samochodów ciężarowych i terenowych i 5 innych maszyn inżynieryjnych.

Polski kontyngent w Czadzie rozpoczął działanie w kwietniu 2008 r. Przez ten czas - prócz podstawowych zadań - żołnierzom udało się zrealizować wiele projektów w ramach współpracy cywilno-wojskowej tzw. CIMIC (ang. civil military co-operation) m.in. remont szkoły w Iribie, wsparcie dla miejscowego szpitala czy naprawy przejazdów przez okresowo pojawiające się w porze deszczowej rzeki.

Powracający do kraju żołnierze, pytani o trudności, mówili przede wszystkim o warunkach klimatycznych. W ciągu dnia temperatura sięgała ponad 50 stopni Celsjusza, w nocy spadając nawet do 5-10 stopni. Żołnierzy trapiły też pasożyty, niezależne od nich kłopoty z dostawami żywności i utrudniony dostęp do wody technicznej, wykorzystywanej głównie do mycia.

Po przylocie do Polski, w czwartek późnym wieczorem, niektórzy żołnierze żartowali, że w Polsce jest dopiero "czaderska temperatura". Witająca swego męża w Gliwicach wraz z 5-letnim synkiem Elżbieta Moraczewska z Opola mówiła jednak, że to dobrze, iż wracający do domów żołnierze będą mieli zimowe Boże Narodzenie - takie jak powinno być.

"Święta idą, śnieg musi być. Były plany, że nie wrócą na święta, że będą dopiero w styczniu, więc jesteśmy zadowoleni, że udało się, że są" - podkreśliła Moraczewska. "Wczoraj jeszcze było 45 stopni, tu chyba z minus 10. Najgorszy był upał i różnice temperatur w dzień i w nocy" - przyznał jej mąż, wracający już ze swojej trzeciej misji.

"Część ludzi oczywiście jest już chorych, ale damy radę. Teraz wszystkich czekają badania zdrowotne, potem odpoczynek. Ze względu na temperatury tu i tam, chyba lepiej mimo wszystko być tam. Ale rodziny są tutaj, więc lepiej być tutaj" - mówił dziennikarzom podpułkownik Andrzej Tarczyn z gliwickiej jednostki żandarmerii.

Żołnierze pytani w piątek o swoją ocenę obecności w Czadzie, wskazywali, że "chyba zostawili tam dobry znak". "Jeśli chodzi o sytuację militarną, nie była ona tak ciężka, chociaż w każdej chwili mogła się zmienić. Pogranicze Czadu i Sudanu, rejon Darfuru, to rejon, gdzie konflikty powstają z dnia na dzień" - powiedział rzecznik kontyngentu major Sławomir Ratyński.

Wycofanie polskich żołnierzy z Czadu, a wcześniej także ze Wzgórz Golan i Libanu, to efekt rządowej strategii przyznającej priorytet operacjom NATO i UE. Przewiduje ona, że Polska może mieć jednocześnie poza granicami kraju ok. 3,5 tys. żołnierzy. Redukcja zaangażowania polskiego wojska w tych trzech misjach pozwoli zwiększyć jego liczebność w Afganistanie.

Początkowo planowano, że żołnierze trzeciej zmiany, którzy rozpoczęli działania w kwietniu, spędzą na miejscu pół roku. Ich misja przedłużyła się jednak o półtora miesiąca, gdy okazało się, że Polska poniosłaby znaczną część kosztów wycofania żołnierzy i sprzętu. Opóźnienie wyjazdu pozwoliło przenieść część kosztów na ONZ. Według MON zaoszczędzono w ten sposób ok. 20 mln dolarów.

Transport do kraju ok. stu kontenerów i ponad setki pojazdów koordynuje kilkunastoosobowa grupa żołnierzy, która została w Czadzie po wycofaniu kontyngentu. Sprzęt pokona lądem ok. 1,4 tys. km - z Iriby do Bengazi nad Morzem Śródziemnym. Stamtąd popłynie do Rijeki. Według planów, wojskowe mienie powinno dotrzeć do kraju pod koniec lutego.

Od wybuchu w 2003 r. konfliktu w Darfurze na zachodzie Sudanu, gdzie arabskie milicje dżandżawidów dokonywały czystek etnicznych na terenach zamieszkanych przez czarnych Afrykanów, zginęło około 300 tysięcy osób. 2,5 mln zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Uważa się, że to obecnie jeden z największych kryzysów humanitarnych na świecie.

Aby ograniczyć skutki konfliktu w Darfurze, społeczność międzynarodowa wysłała siły międzynarodowe na graniczące z Sudanem obszary Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej. W skład sił MINURCAT weszły kontyngenty z m.in. Austrii, Bangladeszu, Brazylii, Ekwadoru, Egiptu, Gabonu, Hiszpanii, Jordanii, Kirgistanu, Nigerii, Pakistanu, Polski, Portugali i Tunezji. Wycofujących się Polaków na miejscu zastąpili żołnierze z Mongolii.(PAP)

mtb/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)